Punkt Widzewa wywalczony w ostatniej sekundzie

709
 
Trener łódzkiego zespołu dokonał pięciu zmian w porównaniu do ostatniego meczu z Sandecją. Tym razem w podstawowym składzie znaleźli się m.in. Patryk Stępiński, Volodymir Pidvirny i Adam Duda. Szansę pokazania się łódzkiej publiczności od pierwszej minuty dostał także Dino Hamzić. Na ławce rezerwowych zasiedli natomiast m.in.: Maciej Krakowiak i Mariusz Rybicki.
 
 
Foto: Tomasz Łasica
 
Foto: Tomasz Łasica
W pierwszych minutach żadna z drużyn nie potrafiła stworzyć groźnej sytuacji. Gra toczyła się przede wszystkim w środku pola. Pierwsza ciekawa akcja miała miejsce dopiero w 9. minucie. Rzut rożny z lewej strony boiska wykonywał Veljko Batrović. Najwyżej w polu karnym wyskoczył Krystian Nowak, ale strzelił ponad bramką. W odpowiedzi na widzewską bramkę uderzał Damian Szczęsny, ale także niecelnie. W 20. minucie gospodarze byli bardzo blisko zdobycia gola. Piłka trafiła na prawe skrzydło, gdzie dobrze rozegrali ją Patryk Stępiński i Bartłomiej Kasprzak. Po dośrodkowaniu tego drugiego, w świetnej sytuacji znalazł się Veljko Batrović, który minimalnie przestrzelił. Chwilę później niewykorzystana sytuacja się zemściła. W 21. minucie po zespołowej akcji Maciej Kowalczyk stanął oko w oko z Dino Hamziciem. Doświadczonynapastnik nie zmarnował tej okazji i płaskim strzałem otworzył wynik dzisiejszego spotkania. Gol nic nie zmienił w poczynaniach Widzewa i GKS Tychy. Oba zespoły grały niedokładnie i nie potrafiły sobie stworzyć groźnej okazji. Ciekawie było dopiero w doliczonym czasie gry. Na 40. metrze faulowany był jeden z widzewiaków. Do piłki podszedł David Kwiek. Po jego dośrodkowaniu piłkę trącił Adam Duda, ale Marek Igaz instynktownie obronił. Chwilę później sędzia zakończył pierwszą połowę.
  
Foto: Tomasz Łasica
 
Foto: Tomasz Łasica
 
Po przerwie trener Tylak desygnował do gry Damiana Warchoła, który zastąpił  Davida Kwieka. W grze Widzewa nie zmieniło się jednak wiele. Gospodarze próbowali atakować, ale nie mieli pomysłu, jak rozegrać piłkę na połowie gości. W 55. minucie łodzianom udało się dojść do sytuacji podbramkowej. Prostopadłym podaniem został obsłużony Piotr Mroziński, który strzelił z pierwszej piłki bardzo mocno, ale niecelnie. Chwilę później próbował Augustyniak, ale także przestrzelił. Gra Widzewa ożywiła się dopiero w ostatnim kwadransie gry. W 75. minucie zakotłowało się z polu karnym gości, ale żaden z podopiecznych trenera Tylaka nie potrafił skierować piłki do bramki. Kolejną okazję widzewiacy zmarnowali 6 minut przed końcem spotkania. Po dośrodkowaniu z lewej strony Bartłomieja Kasprzaka do piłki wyskoczył Adam Duda, ale ta po jego strzale minęła bramkę gości o kilka centymetrów. Wybuch radości na trybunach stadionu w Łodzi nastąpił dopiero w 95. minucie. Wtedy to po dośrodkowaniu jednego z zawodników Widzewapiłka trafiła do Marcina Kozłowskiego. Wychowanek zespołu z al. Piłusdskiego, ku uciesze 4200 osób zebranych na stadionie, posłał piłkę do bramki, ustalając wynik meczu na 1:1. Kilka sekund później sędzia zakończył spotkanie.
Widzew Łódź – GKS Tychy 1:1 (0:1)

Bramki:
0:1 Kowalczyk (21.)
1:1 Kozłowski (90+5.)
 Widzew: Hamzić – Stępiński (73. Wrzesiński), Nowak, Pidviryni, Kozłowski, Mroziński, Kasprzak, Augustyniak, Kwiek (46. Warchoł), Batrović (42. Rybicki), Duda
GKS Tychy: Igaz – Grzybek (67. Otręba), Kozans (63. Kopczyk), Masternak, Nitkiewicz, Szczęsny, Zganiacz, Bukowiec, Wodecki (67. Mączyński), Radzewicz, Kowalczyk
Żółte kartki: Mroziński, Stępiński (Widzew), Zganiacz, Otręba, Igaz, Kowalczyk (GKS)
Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn)
Źródło: www.widzew.pl
 
Foto: Tomasz Łasica