Wydawnictwo Galaktyka proponuje

501
http://www.galaktyka.com.pl/product,,640,51.html
Kiedy rozpoczynam ostatnie okrążenie, cały stadion wstaje z miejsc, sekcja po sekcji, jakby ścigała mnie na trybunach meksykańska fala. Słowa nie są w stanie tego oddać. Nigdy w życiu nie słyszałem tak donośnego zgiełku. Doping kibiców niemal dosłownie pcha mnie ku linii mety. Jeszcze dwieście metrów. Nadal wygrywam. Kibice, choć to niewiarygodne, wydają z siebie jeszcze głośniejszy krzyk. Gebremeskel przyspiesza i na finiszu usiłuje mnie dogonić, ale nie udaje mu się. Jestem pierwszy!

Igrzyska Olimpijskie w Londynie 2012

Mohamed „Mo” Farah, chłopiec z Somalii, który przyjechał do Anglii w wieku ośmiu lat, przeżył rozłąkę z bratem bliźniakiem, znał raptem kilka słów po angielsku, ale za to miał talent do biegania. Na igrzyskach olimpijskich w Londynie w 2012 roku zdobył złoty medal w biegu na 10 000 metrów. Kilka dni później wygrał bieg na 5000 metrów, czym w opinii Dave’a Moorcrofta – byłego mistrza świata na tym dystansie – zasłużył sobie na miano „najlepszego długodystansowca w historii Wielkiej Brytanii”. Ponadto może się pochwalić wieloma rekordami Europy: w biegach na 1500, 5000 (halowy) i 10 000 metrów oraz Wielkiej Brytanii: na 3000  (halowy) i 5000 metrów oraz na 10 km w biegu ulicznym.
W 2013 roku Mo odebrał Order Imperium Brytyjskiego. Obecnie mieszka w Portland w stanie Oregon razem ze swoją żoną Tanią i córkami: Rhianną, Aishą i Amani. Pod okiem legendarnego Alberta Salazara przygotowuje się do swojego pierwszego startu na dystansie maratonu.

Siła ambicji to więcej niż autobiografia wielkiego olimpijczyka – to poruszająca historia człowieka, który dorastał w trudnych warunkach, w młodym wieku rozstał się z rodziną, a dążąc do realizacji swoich marzeń, musiał pokonać przeszkody z pozoru nie do pokonania.


DEAN KARNAZES – Ultramaratończyk, Poza granicami Wytrzymałości

3 dni biegu, 560 km bez snu
50 maratonów w 50 dni
The Relay – 320 km biegu sztafetowego. Zamiast 12 zawodników, Dean wystawia
 
jednego – siebie.
 

Dean Karnazes biegi maratońskie traktuje jak rozgrzewkę. Potrafi przebiec ponad 560 km w trzy dni bez przerwy, bez snu. Od gór Sierra Nevada, przez Dolinę Śmierci w środku lata, aż do bieguna południowego w temperaturze -40°C, dystanse pokonywane przez tego ultramaratończyka przekraczają wszelkie granice ludzkiej wytrzymałości. Zdarzają mu się jednak różne wpadki, jak choćby ta, gdy zasnął w biegu i obudził się pośrodku autostrady, zmierzając wprost na nadjeżdżającą ciężarówkę.

Ultramaratończyk to autobiografia długodystansowca, w której sam siebie przedstawia jako byłego karierowicza, zarabiającego grube pliki dolarów dla korporacji medycznej.
W dniu trzydziestych urodzin jakaś niewidzialna dźwigienka przestawia się w jego głowie i Dean postanawia skierować swoje życie na inne tory. Wraca do biegania po piętnastu latach od ostatniego treningu i robi stopniowe postępy. Najpierw jest popełniającym naiwne błędy, nieśmiałym truchtaczem, potem nabiera szlifów i coraz śmielej zaczyna poczynać sobie w świecie biegowym, by w końcu zrealizować kilka przepięknych i zarazem przerażających projektów na morderczych dystansach. Zabiera się za najdłuższe biegi – 160 km i więcej. Na pustyni, w górach, na biegunie.
Dean szczegółowo opisuje swoją walkę z bólem i zwątpieniem, wspomina kryzysy i halucynacje. Robi to barwnie i wiarygodnie (każdy, kto choć raz startował w ultramaratonie, pokiwa głową z uznaniem i stwierdzi: „coś mi to przypomina…”). Momentami jest zabawny, chwilę później wzniosły, bywa że wzrusza – na przykład gdy opisuje zakończenie Western States 100, biegu, w którym nie miał już siły trzymać się na nogach, więc się czołgał.
Te historie są szalenie inspirujące, zwłaszcza wtedy kiedy Dean przedstawia swoje podejście do życia. Wcale nie ma ochoty porzucać dla biegania rodziny czy ograniczać z nią kontaktów. Po prostu… mniej śpi. To gość z niesamowitą energią.
Czy książkę czyta się dobrze? Na pewno tak. Czy chce się pójść w ślady Karnazesa? Też. Wyjść na trening? W każdej chwili. Przeczytanie rozdziału działa lepiej niż kofeina. Jeśli oddajesz się tej lekturze w pociągu – żałujesz, że nie możesz wysiąść na najbliższej stacji i pobiec przed siebie.

Krzysztof Dołęgowski – ultramaratończyk, redaktor portalu napieraj.pl

To fascynująca książka o mistrzu dystansów ultra. Jego motto „biegaj sercem”, powinno zainspirować każdego biegacza (i nie tylko).
Henryk Szost, rekordzista Polski w maratonie (2:07:39); olimpijczyk z Pekinu 2008 i Londynu 2012

Jednym frajdę sprawia przebiegnięcie kilometra, innym maratonu, jeszcze inni uwielbiają biegi ultra. Najważniejsze jest jednak, żeby biegać; nieważne, jaki dystans się pokonuje, ważne, żeby czerpać z biegania przyjemność. Dean Karnazes pokochał ekstremalne wyzwania biegowe. Z amerykańskiego japiszona, pnącego się po szczeblach korporacyjnej kariery i kupującego coraz bardziej wypasione modele samochodów, zmienia się w człowieka owładniętego pasją biegania. Książka bawi do łez, bo główny bohater, szykując się do ważnych imprez biegowych, potrafi w pełnym biegu zjeść pizzę w wersji XXL, poprawić ją deserem i zapić to wszystko kawą. Bieganie staje się drugim, a właściwie pierwszym życiem Deana, choć z powodzeniem godzi je z pracą. Co więcej, dzięki bieganiu dużo łatwiej przychodzi mu przezwyciężanie trudności zawodowych. To także sugestia dla czytelników, że gdy w robocie coś idzie nie tak, warto oddać się bieganiu.

Paweł Januszewski i Krzysztof Łoniewski PR III Polskiego Radia
 
 
 
Dean Karnazes… facet, o którym kiedyś gdzieś słyszałem, ale nic o nim nie wiedziałem… Teraz trochę już wiem i cholernie podziwiam, bo to, czego dokonał, jest wręcz nieludzkie, choć… kompletnie nie rozumiem, po co mu to wszystko!
Nie rozumiem, bo dla mnie bieganie – nawet przebiegnięcie maratonu – to przyjemność i frajda. Nie chcę w bieganiu cierpienia czasem graniczącego ze skrajnym wycieńczeniem. Ale i ja znalazłem u Karnazesa coś, co wyznaję – zasadę, której jeszcze w szkole nauczył go trener:  „Biegaj sercem". Właśnie tak. Sercem i głową, a nie nogami.
Ultramaratończyk to książka dla wszystkich – tych, którzy kochają biegi ultra lub jak ja – do ultra podchodzą jak „pies do jeża", a także dla tych, którzy uprawiają jakikolwiek inny sport. Karnazes może pomóc także tym, którzy zmagają się z życiem. Tak jak pomaga, przekuwając swoją pasję w działania charytatywne.
Ultramaratończyka czyta się jak znakomitą powieść sensacyjną z elementami niezłego humoru. Scena zamawiania pizzy podczas nocnego treningu – bezcenna. Wracałem do niej kilkadziesiąt razy…

Piotr Falkowski, maratończyk, dziennikarz TVP Sport

Dean przekracza bariery niemożliwego. Lektura tej książki wprawi w osłupienie nawet komandosów z Navy Seals i uświadomi każdemu, jak to jest – żyć pełną piersią.


Sam Fussel, autor książki Muscle

 
W 2004 roku DEAN KARNAZES wygrał ultramaraton Badwater w Dolinie Śmierci, zwany najtrudniejszym biegiem na świecie. W blisko 50-stopniowym upale pokonał dystans 217 km w ciągu 27 godzin i 22 minut. Od czasu publikacji pierwszego wydania książki (2005) Dean nie próżnował. W 2005 roku w ciągu trzech bezsennych dni i nocy pokonał nieprzerwanym biegiem dystans 563 kilometrów, a w 2011 roku przebiegł 4820 kilometrów od wybrzeża Kalifornii do Nowego Jorku, biegnąc średnio 65–80 km dziennie. Dziesięciokrotnie pokonał 320-kilometrowy bieg sztafetowy, w pojedynkę ścigając się z dwunastoosobowymi zespołami. Więcej informacji o nim znajdziesz na stronie autora www.ultramarathonman.com.

ADHARANAND FINN Dogonić Kenijczyków. Sekrety Najszybszych Ludzi Na świecie.

Adharanand Finn, współpracownik „Runner’s World”, przez wiele lat przyglądał się kenijskim biegaczom i ich zwycięstwom w najsłynniejszych biegach długodystansowych, maratonach oraz biegach ulicznych, aż w końcu zapragnął poznać sekret ich niebywałej szybkości i przekonać się, czy zdoła dotrzymać im kroku.

Zabrawszy rodzinę (i sprzęt do biegania), przeniósł się z angielskiego hrabstwa Devon do niedużego miasteczka Iten w Kenii, światowej stolicy biegania, ojczyzny setek najwybitniejszych kenijskich sportowców. Finn zawiązał buty, postawił nogę na szlaku i zaczął biegać ramię w ramię z mistrzami olimpijskimi, młodymi obiecującymi sportowcami i bosonogimi dziećmi. Jadł to samo, co oni, jeździł z nimi na obozy treningowe, rozmawiał z ich trenerami i wstawał o piątej rano, by biegać po wzgórzach. Zwieńczeniem tego trudu była realizacja marzeń: start u boku Kenijczyków w pierwszym maratonie Adharananda, niełatwym wyścigu przez krainę lwów.

Dogonić Kenijczyków to jednocześnie relacja z wnikliwych badań i opis osobistej przygody. To opowieść dla każdego, kto kiedykolwiek zastanawiał się, dlaczego Kenijczycy są tak szybcy i czego moglibyśmy się od nich nauczyć.

Wygrać z Kenijczykami na bieżni stadionu czy trasie maratonu jest nie jest łatwo. Być może dlatego, że dla nich bieganie jest proste, a my z w pogoni za wynikami często o tym zapominamy. Ta opowieść już od pierwszych rozdziałów przypominała mi o tym tak mocno, że najchętniej czytałbym ją podczas biegu, biorąc z niego to co w nim najważniejsze – radość z życia.

Marek Dudziński
 

 
 
Wyobraź sobie, że jesteś miłośnikiem piłki nożnej i masz szansę przez pół roku mieszkać z gwiazdami Manchesteru, Barcelony i Realu Madryt. Jeść z nimi, wypoczywać, trenować, podglądać ich zwyczaje, rozmawiać ze szkoleniowcami, których widzi się tylko w telewizji.
Finn to właśnie zrobił. Przeniósł się wraz z rodziną do Kenii, by podglądać mistrzów maratonu i poszukiwać świętego Graala szybkiego biegania. Przy okazji napisał świetny, żywy reportaż. Gdy go czytasz, już myślisz, gdzie leżą buty i legginsy, by natychmiast po zakończeniu rozdziału ruszyć przed siebie. Lektura obowiązkowa dla każdego, komu brakuje motywacji przed długim wybieganiem.
Krzysztof Dołęgowski
Akcja Polska Biega (www.polskabiega.pl)