Krakowskie Targi Książki okiem bibliotekarki

686
Gościem honorowym tegorocznych targów była Litwa, ale można było zapoznać się również min. z ofertą ukraińskich, czy słowackich wydawnictw.

Targi to również doskonała okazja do spotkanie wielu autorów, pisarzy, poetów, dziennikarzy, czy celebrytów w jednym miejscu. Program targów był przebogaty, obfitujący w mnogość stoisk wydawców, spotkania blogerów książkowych, spotkania z autorami w salach, tzw. wydarzenia towarzyszące i przede wszystkim dużo, dużo książek. Książki były dosłownie wszędzie.

Krakowskie Targi to niezwykła i niepowtarzalna możliwość do obracania się w pisarskim światku. Można poprawiać włosy przy tym samym toaletowym lustrze, co Maria Czubaszek, a stojąc w kolejce do szatni potrącić przypadkiem reportera Wojciecha Jagielskiego. Przeglądając zaś książki przy niezliczonych stoiskach, można było usłyszeć tubalny głos Michała Radomira Wiśniewskiego, który toruje przejście sobie i rozchichotanej Sylwii Chutnik.

Przede wszystkim jednak targi pozwalają na spotkanie, krótką rozmowę i zdobycie autografu, czy dedykacji do książki swojego ukochanego pisarza. I to właśnie jest najwspanialsze w tej imprezie czytelniczej. Żaden mól książkowy nie przegapi takiej niepowtarzalnej okazji.

Jest jednak i łyżka dziegciu… Jadąc na targi do Krakowa, trzeba być przygotowanym na ścisk, przepychanki i tłumy ludzi oraz kolejki. Kolejki do kas biletowych, kolejki do szatni, kolejki w toaletach, kolejki po kawę…. Mimo to jestem pewna, że warto to przeżyć i chociaż raz wybrać się na targi. Atmosfera jest niesamowita! Książki! Książki! Pisarze! I znowu książki. Pomimo kilku niewygód w targach książki jest coś magicznego, co każe wracać do Krakowa każdego kolejnego roku.