„7 uczuć” seans z cyklu Kultura Dostępna

725

Nie wierzę, że oglądając ten film nie przypomnimy sobie własnej klasy. Szkoła podstawowa, szkoła średnia, szkoła życia. Bo w gruncie rzeczy zawsze jest podobnie. Lepiej, gorzej, ale podobnie. Moja podstawówka wyglądała prawie tak samo jak klasa w „7 uczuciach” Marka Koterskiego. Drewniane ławki, krzesełka, fikusy na oknach, mundurki, nielubiana nauczycielka strofująca nas za pomocą linijki i ekierki uderzającymi wprost na otwarte dłonie delikwenta.

Pomiędzy rejestracją szkolnego tła, rodziły się dziecięce fantazje, pierwsze afekty, albo odkrywanie filmowej pasji, która w moim przypadku przetrwała do dzisiaj. W nowym filmie Koterskiego jest to wszystko, ale także coś więcej. Socjologiczny bez mała zapis pokoleniowych frustracji.

To się bierze z domu, ze szkoły, z samego siebie. Przyjmowanie kilogramów słów, wyzwań, oczekiwań, przepuszczanie ich przez niedojrzałą jeszcze wrażliwość, a następnie wypluwanie z siebie w stylu cokolwiek nonszalanckim, niespokojnym, zagmatwanym. Po wyjściu z kokonu dzieciństwa nic nie jest już ani proste, ani stałe, a rzeczywistość, nawet wówczas kiedy wydaje się nam że nad nią panujemy, wymyka się spod kontroli.

„7 uczuć” jest tragikomiczną (tyle że tym razem racje stylu ułożone są po równo) opowieścią o wymykaniu się podstaw. O przyczynach fobii, natręctw, przerażeń. I o braku możliwości przeciwstawienia się im.

Jak zawsze u Koterskiego szkołę życia wypełnia aktorska superliga. Można odnieść wrażenie, że w „7 uczuciach” zagrali prawie wszyscy, od Marcina Dorocińskiego, poprzez Mają Ostaszewską, Gabrielę Muskałę, kończąc na Katarzynie Figurze czy na wspaniale poprowadzonej Soni Bohosiewicz.

Na mnie jednak podczas kolejnego już podejścia do filmu, szczególne wrażenie zrobiła rola Małgorzaty Bogdańskiej – Zosi Muszyńskiej. Bogdańska zagrała przenikliwie stan pomiędzy – dziewczęcością a kobiecością, zdrowym rozsądkiem a szaleństwem, i jeszcze w portrecie tej dziewczynki, tej kobiety jest nieutulona tęsknota za uczuciem, za „duszyczką” – animulą z poematu Tadeusza Różewicza – która cichutko sobie płacze. Płacze, bo tęskni. Płacze i tęskni za uczuciem. Za siedmioma uczuciami.

Łukasz Maciejewski