Zaległości z Olimpią odrobione na plus

876

Lechia Tomaszów Mazowiecki wygrała z Olimpią Zambrów 3:2 (2:1) w zaległym meczu w ramach 19. kolejki I grupy III ligi. Spotkanie miało bardzo ciekawy przebieg, a wynik pojedynku zmieniał się jak w kalejdoskopie. Świetne zawody w ekipie zielono-czerwonych rozegrał Tomasz Płonka, autor dwóch goli dla Lechii.

Lechia Tomaszów Mazowiecki – Olimpia Zambrów
Bramki: Kamil Cyran 35, Tomasz Płonka 45, 78 – Kamil Jackiewicz 31, Łukasz Grzybowski 76-karny

Lechia: Kais Al-Ani – Kamil Tlaga, Kamil Cyran, Patryk Walasek, Wiktor Żytek ż – Marcin Mirecki (62. Jakub Rozwandowicz), Kamil Szymczak, Łukasz Bocian, Artur Golański (82. Piotr Kornacki), Dawid Kieplin (88. Patryk Jakubczyk) – Tomasz Płonka (90+2. Patryk Olszewski).

Mecz rozpoczął się od śmiałych ataków miejscowych. Widać było, że piłkarze Lechii szybko chcą zmazać plamę z ostatniego meczu wyjazdowego z Huraganem Morąg. W 14. minucie po dośrodkowaniu w pole karne i odbiciu przez golkipera piłka trafiła pod nogi Kamila Szymczaka. Pomocnik Lechii oddał silny strzał, ale pewnie obronił Piotr Czapliński. Dziesięć minut później po wrzutce z rożnego główkował Wiktor Żytek, a futbolówkę ponownie obronił Czapliński. W 31. minucie niespodziewanie z kontrą wyszli przyjezdni. Po wbiegnięciu w pole karne, strzałem pod poprzeczkę Kamil Jackiewicz umieścił piłkę w siatce. Na odpowiedź gospodarzy trzeba było czekać niespełna cztery minuty. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego świetnie w polu karnym odnalazł się Kamil Cyran, który głową posłał piłkę do siatki. Tomaszowianie poszli za ciosem i jeszcze przed przerwą wyszli na prowadzenie. W 45. minucie po zamieszaniu w polu karnym, piłkę przejął Tomasz Płonka i pewnie pokonał golkipera Olimpii.

Po zamianie stron lechiści starali się podwyższyć prowadzenie. Najpierw uderzał z dystansu Wiktor Żytek, a futbolówka minimalnie minęła bramkę, a później po główce Płonki piłka odbiła się od poprzeczki. Te niewykorzystane okazje mogły zemścić się w 66. minucie, kiedy sam na sam z Kaisem Al-Ani wyszedł Łukasz Grzybowski. Napastnik gości atakowany przez wracającego Patryka Walaska padł nagle w polu karnym, ale arbiter nie zdecydował się na podyktowanie jedenastki. Zupełnie inaczej było dziesięć minut później, kiedy sędzia główny zauważył zagranie Żytka w obrębie szesnastki ręką i tym razem odgwizdał rzut karny. Ten stały fragment gry na gola pewnym strzałem zamienił Grzybowski. Zielono-czerwoni nie podłamali się tym faktem, tylko szybko starali się ponownie odzyskać przewagę. Dokładnie dwie minuty później dał o sobie ponownie znać Płonka, który w idealnej okazji trafił do siatki. Od tego momentu gospodarze skupili się na spokojnej grze defensywnej, a rywale za wszelką cenę szukali bramki na remis. Ostatecznie rezultat już się nie zmienił i trzy punkty zostały w Tomaszowie Mazowieckim.