GORĄCY SEZON OCENOWY

711

            Jak wygląda w
rzeczywistości stawianie stopni przez nauczycieli? Czy jest to podsumowanie
całorocznej pracy szkolnej? A może tez wynik nagłego zapału do nauki z chęci
uzyskania jak najlepszego świadectwa lub po prostu wpływ rodziców?

Teoretycznie, jak podkreślają sami
nauczyciele ocena już z nazwy jest ,,końcowo roczna” i taka powinna być. W ciągu
dwóch semestrów nadarzają się różne okazje do uzbierania stopni cząstkowych,
składających się na ocenę ogólną. Sprawdziany, testy, kartkówki, odpytywania
pozwalają na popisanie się wiedzą lub niewiedzą .W taki sposób nauczyciel ma
szansę sprawdzenia wkładu wniesionego do danego przedmiotu., a oceny są
odzwierciedleniem tej pracy.

Bardzo często
pojawiają się opinie, że ocena wcale nie jest lustrem naszego intelektu. Nie
jest. Jednak  skoro mamy taki system edukacji, należy się do niego dostosować.
Uczeń powinien zrozumieć, że nota w dzienniku jest tylko formalnością w procesie
zdobywania wiedzy.
            Większość
uczniów zna prawdziwą stronę wystawiania ocen. Od września do końca maja, do
szkoły podchodzą z rezerwą, na zasadzie ,,jak by tu zrobić, żeby dobrze wyszło,
a się nie narobić?”. Wykorzystują do tego różne środki: ściągi, uciekanie z
klasówek, zaliczanie w późniejszym terminie, tzw.,,gotowce”, podpowiadanie czy
ściąganie prac z Internetu. Potem przychodzi czas ocenienia ich pracy i ci
młodzi ludzie nie zdając sobie sprawy, że ich wysiłek był tylko pozorny i
ograniczał się do kombinowania, maja bardzo wygórowane aspiracje. Zaczyna się
chodzenie za nauczycielem i proszenie o poprawę albo o podwyższenie oceny z
obietnicą większej pracy w przyszłym roku. Niektórzy belfrzy ulegają tym
nawoływaniom, a są i tacy, którzy sami proponują zmianę stopnia na lepszy przy
drobnym trudzie, np. przez napisanie referatu lub trzykrotne napisanie tego
samego sprawdzianu.

Zrozumiałe jest
przymrużenie oka na małą ,,wpadkę” dobrego ucznia, któremu z jakiegoś powodu
podwinęła się noga. On cały rok pracował, ale raz mu się nie udało. Również 
wydawanie opinii o wiedzy ucznia na podstawie średniej arytmetycznej jest
bezsensowne. Mimo to nauczyciele często uciekają się do tego sposobu.

Dla uczciwych i
rzetelnych sztubaków gorączkowe zdobywanie, jak najwyższych ocen może wydawać
się niesprawiedliwe. Na swoje konto pracowali przez dwa semestry, a tymczasem
niektórzy w ciągu paru tygodni mobilizacji, na koniec roku zdobywają takie same,
a czasem i lepsze stopnie od nich.

Dla nich jedyną
pociechą może być stara prawda, że uczymy się przecież dla siebie, nie dla ocen.
I to ostatecznie w przyszłości procentuje z nawiązką.