BIAŁY MARSZ

796

Pierwsze informacje które pozwoliły przygotować się do marszu napłynęły tuż przed południem. Postawiono w stan pogotowia policję i straż miejską, przygotowano plany zamknięcia ruchu drogowego, powiadomiono wszystkich zainteresowanych. Służby się przygotowały. Pozostało teraz tylko czekać na dalszy rozwój sytuacji. Wśród zainteresowanych krążyły spekulacje ile osób przyjdzie wieczorem. Dwieście?, pięćset?, osiemset?, a może aż około tysiąca? 

Godzina 20.30 jesteśmy przy ul. Jana Pawła II. Wzdłuż całej drogi palą się tysiące zniczy. Na chodnikach stoją grupki ludzi. Już w tej chwili zebrało się kilkaset osób. Na pewno powyżej pięciuset. Ulicą co chwila przejeżdża radiowóz. Ludzie stoją i czekają. Nie ma krzyków, śmiechów, poważne twarze. Właściwie nie wiadomo co dalej. Do stojących co rusz dołączają następni. Pojedynczo, parami, po kilka czy kilkanaście osób zjawiają się ze zniczami. Część z nich ma białe dodatki, jak przystało na biały marsz, większość- tylko przypięte białe wstążeczki.

Godzina 21.00. Wśród policjantów i strażników spokój. Ludzi zebrało się około półtora tysiąca. Wszyscy stoją na chodniku. Być może nie trzeba będzie zamykać ruchu drogowego. Jednak ludzie nadal z każdej strony napływają. W ciągu kilku minut ich liczba wzrosła do ponad dwóch tysięcy. Stoją przy rondzie, dalej wzdłuż ulicy, największa grupa przy szpitalu dalej w stronę Stolarskiej. Samochody ciągle jeżdżą, rozdzielając ludzi stojących po obu stronach ulicy.

21.12 nagle przy głównym wejściu do szpitala poruszenie. Ludzie wychodzą na środek jezdni. Jadący samochód musi się zatrzymać. Cała droga zajęta. Kierowca musi cofać aby nie zostać zablokowany. W radiotelefonach służb porządkowych słychać rozkazy- zamknąć ruch! Policjanci i strażnicy zatrzymują ruch kołowy. Na jezdnie wylewają się tłumy ludzi. Słychać pieśni Maryjne. Wiele osób łapie się za ręce, podnoszą je w górę. Ktoś rozpoczyna różaniec. Wszyscy się modlą. Nagle na mała wolną przestrzeń wychodzi młody mężczyzna, cały ubrany na biało. Podnosząc głos informuje wszystkich, że od ronda za chwilę ruszy biały marsz. Wreszcie znalazł się ktoś, kto bierze się za organizację.

21.23 rusza marsz, na początku kilkaset osób. Jednak, co chwila przyłączają się następne. Wkrótce idzie już kilka tysięcy ludzi, głównie młodzież, choć jest również wiele osób starszych. Słychać pieśni religijne. Zebrani powoli posuwają się ulicą Jana Pawła II.

21.37 ludzki potok zatrzymuje się. Wszyscy milkną na minutę. Tak tomaszowianie oddają hołd największemu z Polaków. Za chwilę ponownie ruszają. Dochodząc do skrzyżowania kierują się w stronę ul. Polnej. Jest już tak wiele ludzi, że początek idzie przez ul. Jerozolimską a koniec jest jeszcze koło szpitala. Człowiek koło człowieka, całą szerokością ulicy i chodnikami, powoli, rzesza ludzi przemieszcza się na plac Kościuszki. Kiedy już tam docierają, wita ich olbrzymi krzyż ułożony z palących się zniczy.

Dopiero teraz można ocenić ile ludzi brało udział w marszu. Ich liczba z pewnością przekroczyła pięć tysięcy. Liczba imponująca biorąc pod uwagę, że o marszu nikt oficjalnie wcześniej nie mówił. Po chwili krzyż jest już otoczony. Rozpoczyna się modlitwa w intencji zmarłego Ojca Świętego –jeden dziesiątek różańca świętego. Wkrótce rozlegają się pieśni religijne. Atmosfera jest podniosła, na wielu twarzach widać smutek, część osób płacze. Wyczuwa się jedność wszystkich tu zgromadzonych, prawdziwą solidarność w bólu i cierpieniu. Czegoś takiego nikt z obecnych nie zapomni już do końca życia. O białym marszu za papieża będą opowiadać swym dzieciom i wnukom i prawnukom.

Zbliża się koniec. Część ludzi kieruje się w stronę ul. Jana Pawła II, część jeszcze zostaje. Nagle ponowne poruszanie. Ludzie łapią się za ręce, tworzą olbrzymie koło, którego centrum stanowi krzyż z płonących zniczy. Kolejne pieśni, kolejne modlitwy. Patrzący z góry Ojciec Święty musi być szczęśliwy. Miejmy tylko nadzieję, że za kilka dni, tygodni, miesięcy i lat, ludziom coś jeszcze zostanie z tej podniosłej chwili, że nie zapomną nauk Jana Pawła II.

Słowa z testamentu Ojca Świętego „…Proszę także o modlitwę…” wypełniły się. Jeszcze nigdy w dziejach ludzkości tak wielu ludzi nie modliło się na raz w jednej intencji, jak w intencji papieża Polaka – Karola Wojtyły.