Zatrzymali piromana podającego się za strażaka

348

Autor: asp.sztab. Grzegorz Stasiak KPP

Kryminalni z Komisariatu w Rokicinach ustalili i zatrzymali 19-letniego sprawcę podpalenia budynku mieszkalno-gospodarczego. Straty właściciela gospodarstwa spowodowane pożarem oszacowano na ponad 200 tysięcy złotych. Piroman usłyszał zarzut zniszczenia mienia, za który grozi mu kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.

30 kwietnia 2023 roku właściciele jednego z gospodarstw położonego w gminie Rokiciny wyszli na spacer z psem. Gdy po 40 minutach powrócili na posesję zobaczyli, że ich dobytek płonie, a sąsiedzi próbują prowadzić akcję gaśniczą. Na miejsce pożaru dotarli strażacy z okolicznych ochotniczych straży pożarnych jak również z Państwowej Straży Pożarnej w Tomaszowie Mazowieckim. Łączna wartość strat została oszacowana na kwotę ponad 200 000 złotych. Wstępnie ustalono, że przyczyną pożaru mogło być zwarcie instalacji elektrycznej. Pracujący przy sprawie policjanci przeprowadzili oględziny pogorzeliska oraz zabezpieczyli ślady mogące pomóc w ustaleniu rzeczywistej przyczyny pożaru. W tym celu powołali między innymi biegłego z zakresu pożarnictwa, w opinii którego pożar powstał na skutek podpalenia. Opinia ta potwierdziła przypuszczenia śledczych, którzy ustalili w tym czasie, iż podczas próby gaszenia pożaru przez sąsiadów na miejscu pojawił się młody mężczyzna podający się za druha OSP, który chciał pomóc w ratowaniu dobytku. Policyjna praca pozwoliła ustalić rysopis tego mężczyzny. Na tej podstawie wytypowali 19-letniego mieszkańca gminy Koluszki podejrzewanego o podpalenie budynków. Ponadto funkcjonariusze ustalili, iż w rzeczywistości nigdy nie był on strażakiem a imię którym się posługiwał w dniu pożaru było przez niego wymyślone dla ukrycia rzeczywistej tożsamości. 17 maja 2023 roku kryminalni zatrzymali mężczyznę. Już we wstępnym rozpytaniu przyznał się do podpalenia budynku. Nie potrafił powiedzieć co nim kierowało gdy podkładał ogień pod budynek. Mężczyzna usłyszał zarzut zniszczenia mienia za co grozi mu kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności. O jego dalszym losie zadecyduje sąd.