Muszą oni wybierać pomiędzy codziennym wczesnym wstawaniem na autobus lub pociąg, gnieżdżeniem się w internacie albo stancją czyli wynajmowaniem pokoju u rodziny lub u obcej osoby.
Najbardziej opłacalne jest wybranie opcji z autobusem. W przypadku dużej odległości od szkoły w grę wchodzi stracony czas. Sytuacja- temperatura na minusie, mróz ścina nos i uszy, a ten okropny autobus nie przyjeżdża- jest to znane dojeżdżającym. Wynika to nie tylko ze spóźnień kierowcy, ale z tego, że nie da rady idealnie dopasować rozkładu jazdy autobusu do planu lekcji.
Mieszkanie w internacie już od paru lat ogólnie kojarzone jest z wybujałym życiem towarzyskim i brakiem nauki. Kiedyś podobno była jakaś dyscyplina. W ,,medyku” młodzież nie ma nawet zapewnionego wyżywienia (pod tym względem lepiej jest w ,,budowlance’’). W 4- czy 5-osobowym pokoju, gdzie ciągle ktoś wchodzi i wychodzi, rozmawia, słucha muzyki, ciężko się skupić. Choć podobno internat z perspektywy czasu miło się wspomina ze względu na zawarte znajomości.
Stancja jest kosztowniejsza w porównaniu z internatem (waha się od 140- 220 zł). Rzadko w cenę wynajmu wchodzi wyżywienie, o które trzeba troszczyć się we własnym zakresie. Przy zajmowaniu lokum można trafić na osobę o różnych dziwnych upodobaniach, np. może nie życzyć sobie odwiedzin lub siedzenia do późna w nocy. Jednak stancja zapewnia godziwe warunki do nauki i spokój.
Decydując się na którąś z tych możliwości oczywiście trzeba wziąć pod uwagę różne czynniki: zasobność portfela, faktyczną konieczność, ambicje naukowe ucznia, ale każdy wybór i tak jest gorszy niż mieszkanie z własną rodziną blisko szkoły.