Dlaczego wywiad tutaj, na tamie Zalewu Sulejowskiego?
Bo stąd najładniej prezentuje się dolina Pilicy, bo widać stąd przepiękne lasy. A ja zakochany jestem w tych lasach, dolinie Pilicy i w Tomaszowie, tak jak przed 34 laty zakochałem się w tomaszowiance.
Pytanie z cyklu, kto jest kim w Tomaszowie Mazowieckim? A kim Pan jest?
Przede wszystkim nie czuję się politykiem. Jestem i chcę być postrzegany raczej jako człowiek zajmujący się planowaniem gospodarczym. Mam wykształcenie techniczne, jestem geodetą z przeszło 30 letnim stażem pracy na rzecz naszego Miasta. W latach ’70-ch byłem Geodetą Miejskim Tomaszowa, później kierowałem ośrodkiem dokumentacji geodezyjno-kartograficznej, a od 1999 roku jestem pracownikiem tomaszowskiego samorządu. Znam miasto od podszewki. Gospodarka komunalna, gospodarka nieruchomościami, budownictwo, planowanie przestrzenne to moje hobby prywatne i służbowe.
Podobno dużo działa i pracuje Pan społecznie?
Tak. I to od wielu, wielu lat. Byłem wiceprzewodniczącym samorządu mieszkańców osiedla Niebrów, wiceprezesem ogrodu działkowego Siedmiodomki w pierwszej kadencji. Dzisiaj jestem członkiem zarządu tego ogrodu. Byłem szefem TKKF-u „Ogniwo”. Projektowałem i wyznaczałem w terenie, również społecznie, ogrody działkowe Malwa I i Malwa II. Od wielu lat działam w Towarzystwie Przyjaciół Tomaszowa Mazowieckiego. Aktualnie jestem jego prezesem. Nie potrafię siedzieć przed telewizorem i nic nie robić. Mam taki charakter.
A prywatnie?
Żonaty. Żona Danuta Kowalewska znana była i jest wielu tomaszowianom. Jest lekarzem i od przeszło 30 lat pomagała i pomaga chorym mieszkańcom naszego miasta. Podobno jest lubiana przez pacjentów. Wytrzymała ze mną już przeszło 33 lata. Mamy dwójkę dzieci: Kasia już dorosła kobieta jest prawnikiem i psychologiem społecznym, niestety mieszka i pracuje w Warszawie, syn Michał na szczęście w Tomaszowie. Już żonaty. Oboje z żoną pracują na rzecz mieszkańców naszego miasta. Mamy również psa, który jest również członkiem rodziny ale z niepełnymi prawami. Bez prawa siadania na naszych fotelach, kanapach…. Ma swój kosz do spania i wylegiwania. Bardzo go lubię za charakter. Nieustępliwy, zadziorny. To Bas, takie ma imię, foksterier.
Jak Pan widzi nasz Tomaszów na tle innych miast i całej Polski?
Jesteśmy miastem określanym przeze mnie, jako miasto nie wykorzystywanych szans. Nasi sąsiedzi: Piotrków Trybunalski i Rawa Mazowiecka zmieniają się na lepsze, pięknieją. My stoimy w miejscu. Wstydzę się tego. Jestem przekonany, że możemy być perełką Polski centralnej. Przepiękna dolina Pilicy, największe kompleksy leśne Polski centralnej, zalew sulejowski do którego kursują czerwone autobusy, Spała i wkońcu doskonałe położenie gospodarcze, to atuty naszego Miasta, z których dotychczas nie korzystano. Turystyka, rekreacja i sport to możliwe kierunki rozwoju. Jestem przekonany, że możemy na tym zarabiać i tworzyć nowe miejsca pracy. Są jeszcze do wykorzystania tereny przy trasie ekspresowej, które trzeba przeznaczyć pod inwestycje przemysłowe i sporo innych pomysłów gospodarczych.
Dlaczego zdecydował się Pan kandydować na stanowisko Prezydenta Tomaszowa Mazowieckiego?
Obserwując kolejne władze samorządowe stwierdzam, że większości z nich niewiele udało się zdziałać. Gorzej, niektórzy nasi włodarze niewiele się Miasta „nauczyli”. Ja miasto znam na wylot. Wiem również jak może wyglądać za kilka lub kilkanaście lat. Mam swoją wizję jego rozwoju. Miasta z rozwiniętym przemysłem, w tym również przemysłem turystycznym.
Co przyszły Prezydent Jacek Kowalewski chciałby zmienić w naszym mieście?
Wiele. Zacznę od placu Kościuszki. Trzeba i można go zmienić. Drogi do Tomaszowa i w Tomaszowie mogą być lepsze. Nowe połączenie z Łodzią w formie szybkiej i bezpiecznej drogi jest konieczne, pracuję nad tym już od 1999 roku. Możemy lepiej i bezpieczniej dojeżdżać do naszego miasta i bezpiecznie po nim się poruszać. Ulicę Warszawską trzeba zmienić i upiększyć. Trzeba przeprowadzić niezbędne remonty kamienic komunalnych. I w końcu musi być w Tomaszowie bezpieczniej. To wszystko jest do poprawienia. I jest to możliwe. To nie są fantazje. Chciałbym również zmienić wizerunek naszego miasta. Powrócić do tradycji sukcesów sportowych na miarę Edwarda Skorka, Wieśka Gawłowskiego, Wandy Panfil i wielu innych znanych tomaszowskich sportowców. Powinno się udać.
Piotrków i Tomaszów, kiedyś konkurujące ze sobą miasta. Jak jest dzisiaj?
Właśnie. Odbudować chcę również prestiż i tożsamość Tomaszowa. Przed 1975 rokiem byliśmy miastem lepiej postrzeganym niż Piotrków Trybunalski w starym województwie łódzkim. Później to straciliśmy gdy powstało województwo piotrkowskie. Piotrów „urósł” – przebudował i rozbudował się. My staliśmy w miejscu. Dzisiaj jesteśmy znów prawie równorzędnymi miastami w woj. łódzkim. Dlaczego prawie równorzędnymi? Bo Piotrków jest starostwem grodzkim z większymi prawami a my tylko miastem – gminą. Ale to można zmienić. Trzeba tylko nad tym ciężko popracować.
Jak Pan ocenia innych kandydatów ubiegających się o fotel Prezydenta naszego miasta?
Nie jestem od oceny kandydatów. Oceniać będą wyborcy, mieszkańcy Tomaszowa. Chciałbym tylko aby ocena wyborców była merytoryczna.
Słyszałem, że odwiedził Pan w wakacje Burmistrza Mszczonowa, jaki był cel tej wizyty?
O Burmistrzu Mszczonowa czytałem dużo artykułów prasowych i to od wielu lat. Inwestycje za setki milionów dolarów i to już do 1998 roku. Z Mszczonowa zrobię San Marino, też tak mówił burmistrz przed paru laty. Bezrobocie w wysokości 5-6%. Codziennie do pracy do Mszczonowa dojeżdża 1200 – 1500 osób. Z Warszawy, Żyrardowa a nawet z Tomaszowa.. Chciałem usłyszeć od Niego osobiście, jak to robi? I co się okazuje? Normalny facet. Nie polityk, dobry gospodarz, konsekwentny w działaniu. Uczciwy i doświadczony. Z perspektywicznym widzeniem swojego miasta i gminy. Tak dobry, że dowodzi miastem już przeszło 16 lat. Usłyszałem to, co w swojej głowie mam poukładane od wielu lat. Utwierdził mnie w przekonaniu, że dobrze robię ubiegając się o stanowisko Prezydenta Naszego Miasta. Rozmawialiśmy około 2 godzin. Agnieszka Łuczak napisała o nim „Tygrys Mazowsza”. Chciałbym, żeby kiedyś napisano: „tomaszowski lew”. Lwa mam w sercu, również w nazwisku – Kowa-lew-ski. Jeżdżę samochodem z emblematem lwa – peugeotem. Może to dobra wróżba. Tylko Matka Natura pozbawiła mnie grzywy. Ale to nic.
Co można życzyć kandydatowi na Prezydenta Miasta Tomaszowa Mazowieckiego?
Dużej frekwencji wyborczej (cztery lata temu w Tomaszowie była ok. 40 %, w Mszczonowie ok. 80%). Włączenia się wielu tomaszowian w twórczą pracę na rzecz Naszego Miasta. „Razem dla Tomaszowa” to hasło z mojego plakatu wyborczego. Wspólnie z mieszkańcami i na ich rzecz. Po prostu Tomaszów… do którego należy przyszłość. Życie jest tylko jedno.