Że impreza nie odbyła się w Parku, zawiniła aura. Przeniesiono ją do kina „Włókniarz”. Ale dlaczego licznie zgromadzonej publiczności zaprezentowano big-band, który na tę okoliczność pasował jak przysłowiowej świni siodło? Zespół był liczny i śliczny, tyle że wyśpiewywane przez damskie trio odkurzone kawałki grupy ABBA przy przesterowanym nagłośnieniu zupełnie nie pasującym do kameralnej sali kina dały fatalny efekt, co wygoniło fanów rock & rolla na zewnątrz. Pomysł pokazania takiego zespołu na taką okazję był niedorzeczny i całkowicie chybiony.
Szkoda, że organizatorzy ani jednym słowem nie przeprosili publiczności i nie wyjaśnili, dlaczego została wprowadzona w błąd. Kto personalnie jest odpowiedzialny za zaproszenie jakichś „Szymonersów”, kto za to zapłacił i z czyjej kasy? Kto spowodował, że sens imprezy przygotowanej wzorowo przez Antka Malewskiego został wypaczony, a publiczność zawiedziona?
Na całe szczęście całość uratowało zaproszenie przez pomysłodawcę dosłownie w ostatniej chwili doświadczonego rockmana Marka Zarzyckiego, który wykonał w sposób mistrzowski kilka znanych standardów rocka.