Przypomnijmy, że drugą część widowiska uświetniła wtedy niecodzienna parada sześciu autentycznych, zabytkowych pojazdów wojskowych z różnych okresów minionej wojny. Jej „gwiazdą” stał się czołg T-34, przekazany pilickiemu Skansenowi w końcu ub. roku jako depozyt przez Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, a w ciągu ostatnich pięciu miesięcy staraniem naszej placówki pieczołowicie odrestaurowany i… uruchomiony.
Wymogi organizacyjne wspomnianej parady nie pozwalały licznej widowni na bliższe zapoznanie się z legendarnym czołgiem. Odpowiadając zatem na liczne zapytania Skansen postanowił uczynić z niego „głównego bohatera” wojskowo-historycznego pikniku. Sobotnia impreza stała się również znakomitą okazją do przypomnienia bliskich związków tego typu maszyn z nadpilicką historią.
Trzeba bowiem wiedzieć, że w takie czołgi był wyposażony radziecki 11 Korpus Pancerny walczący w styczniu 1945 roku w składzie 69 Armii I Frontu Białoruskiego z wojskami niemieckimi na tzw. Linii Pilicy. Takie też czołgi uczestniczyły w walkach o Tomaszów Mazowiecki, forsując 18 stycznia 45 roku Pilicę m.in. w pobliżu dzisiejszego Skansenu.
Na tym jednak nie koniec odniesień do przeszłości. Warto bowiem wiedzieć, że właśnie nad Pilicą w rejonie Tomaszowa Mazowieckiego realizowano latem 1968 roku zdjęcia do drugiej części szeroko znanego, a dzisiaj niemalże kultowego serialu „Czterej pancerni i pies”. Oprócz tytułowej czwórki z psem Szarikiem główną rolę grał w nim czołg T-34/85, dokładnie taki sam, jaki obecnie znajduje się w pilickim skansenie. Dla upamiętnienia tychże faktów otrzymany z Warszawy czołg został odrestaurowany w odpowiedniej, wojennej kolorystyce i z adekwatnym oznakowaniem.
W ciągu ośmiu piknikowych godzin skansenowy „Rudy” wielokrotnie objeżdżał przyległy poligon, prezentując swoją sprawność na ciężkim – piaszczystym i nierównym terenie. Pomimo trudnego testu maszyna ani razu nie zawiodła! Zasługa w tym również jej wytrawnego kierowcy – Andrzeja Miszteli, wspomaganego przez dwóch synów: Bartłomieja i Piotra. To dzięki wielkiemu zapałowi i pasji tej trójki oraz uczniów tomaszowskiego Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 im. Jana Pawła II mocno naruszony zębem czasu, zdekompletowany i od dawna nie jeżdżący czołg ożył na nowo.
Tym samym uczniowie tomaszowskiej „samochodówki” pod kierunkiem Pana Andrzeja – swojego nauczyciela praktycznej nauki zawodu, mogli namacalnie poznawać tajniki wojskowej motoryzacji, ucząc się zarazem rodzimej historii.
Podobnych wrażeń doświadczali goście sobotniego pikniku, którzy przybywali tłumnie, aby dotknąć legendarny czołg, zajrzeć do jego wnętrza i zrobić sobie na nim lub przy nim niepowtarzalną fotkę. Dodatkową atrakcją była możliwość uwiecznienia się na czołgu lub na jego tle w autentycznym hełmofonie czołgisty bądź w oryginalnym hełmie z czasów wojny, na dodatek z przewieszoną przez pierś niemniej legendarną „pepeszą”. Co ciekawe, takie fotografie fundowali sobie nie tylko najmłodsi, ale także już wiekowi goście pikniku i to bez względu na płeć!
Dodatkową atrakcją pikniku był pokaz historycznego, wojskowego sprzętu łącznościowego w postaci autentycznych radiostacji, nadajników i odbiorników, a także telefonów polowych. Niektóre z nich pamiętają jeszcze czasy II wojny światowej, a mimo to… dają się uruchomić. Większość z zaprezentowanego sprzętu pochodzi ze zbiorów Skansenu Rzeki Pilicy, zaś pozostałe są własnością A. Miszteli, dla którego łączność radiowa jest od lat kolejnym „konikiem”. Dzięki temu mógł on zamontować w „naszym” czołgu i – co ważne, także uruchomić autentyczną radiostację typu R-113, nabytą ostatnio przez Skansen.
Podczas sobotniego pikniku właśnie przez nią można było połączyć się z podobną radiostacją zainstalowaną obok niemieckiego, opancerzonego ciągnika artyleryjskiego z II w.św. Przypomnijmy, że ten unikatowy w skali światowej pojazd, nazywany dziś popularnie „Lufcikiem”, został wydobyty z Pilicy w Tomaszowie Maz. dokładnie przed 20 laty. Po pieczołowitym odrestaurowaniu i uruchomieniu jest on obecnie prawdziwą „perełką” zbiorów militarnych tomaszowskiego Skansenu.
Sobotni piknik w Skansenie był kolejnym, dobitnym potwierdzeniem celowości takiego, żywego prezentowania i uczenia historii. Spełnia on oczekiwania zwłaszcza najmłodszego pokolenia. Dlatego też podobne wydarzenia będą w skansenie kontynuowane.