Drugą odsłonę tego spotkania lepiej rozpoczęli bełchatowianie, którzy po przegranym – na własne życzenie – pierwszym secie, szybko chcieli się zrehabilitować. PGE Skra Bełchatów odskoczyła gospodarzom na parę punktów, przede wszystkim dzięki mocnej zagrywce Wlazłego, który odrzucał miejscowych od siatki. Gospodarze, podobnie jak w pierwszym secie, rozkręcali się wolno, ale z każdą piłką nabierali pewności siebie, o czym świadczą efektowne „gwoździe” w wykonaniu środkowych Resovii. Na drugą przerwę techniczną siatkarze zeszli przy minimalnym prowadzeniu Resovii. Po wznowieniu gry rzeszowianie popełnili parę błędów, a bełchatowianie wyszli na trzypunktowe prowadzenie. Po chwili blok zaliczył Kłos i przewaga gości zrobiła się całkiem okazała. Bardzo dobrze prezentował się Stephane Antiga, który wykorzystywał swoje ogromne doświadczenie. Gospodarze ambitnie walczyli, ale tym razem bełchatowianie nie powtórzyli błędów z pierwszego seta, pewnie wygrali i doprowadzili do wyrównania.
PGE Skra poszła za ciosem i w trzecim secie bardzo szybko objęła wysokie prowadzenie 8:3. Rzeszowianie szybko znaleźli się w sporych opałach, ale wyszli z nich bez większych problemów. Po wejściu na zagrywkę Jochena Shopsa gospodarze zdobyli cztery punkty przewagi i wrócili do gry. W krótkim odstępie czasu bełchatowianie popełnili za wiele błędów. Pomyłki zaczęły się też przytrafiać Resovii i PGE Skra ponownie uzyskała przewagę, przede wszystkim dzięki niemal bezbłędnemu Wlazłemu, który prezentował wysoką skuteczność. Na drugiej przerwie goście mieli cztery punkty przewagi. Bełchatowianie nie zwalniali tempa i powiększyli przewagę na 22:15. Nie do zatrzymania dla rywali był kapitan PGE Skry. Bełchatowianie spokojnie wygrali tę partię i przybliżyli się do zwycięstwa w pierwszym finałowym meczu. Trzeba przyznać, że rzeszowianie tylko raz pokazali tym spotkaniu klasę, kiedy odrobili straty w końcówce pierwszego seta. Poza tym fragmentem zdecydowanie lepiej prezentowała się PGE Skra.
Rzeszowianie nie zamierzali składać broni i w czwartym secie ruszyli do odrabiania strat. Skutecznie. Szybko objęli dosyć wysokie prowadzenie 6:2 i uwierzyli w to, że losy tego meczu nie są jeszcze rozstrzygnięte. Gospodarze poprawili serwis i na efekty nie trzeba było długo czekać. Bełchatowianie kompletnie się pogubili i stracili pewność siebie z wcześniejszych setów. Resovia wygrała tego seta bez żadnych problemów, a momentami prowadziła nawet ośmioma punktami. Pod koniec tej partii bełchatowianie rzucili się jeszcze do odrabia strat, ale przewaga gospodarzy była zbyt duża.
Początek tie-breaka był wręcz wymarzony dla PGE Skry. Bełchatowianie trzy razy z kolei zablokowali rywali i wyszli na prowadzenie 3:0. Zawodnicy z Bełchatowa złapali wiatr w żagle i grali niemal jak w transie szybko podwyższając wynik na 8:2. Pomimo drobnym problemów nie oddali już tego prowadzenia do samego końca i w ten sposób przybliżyli się do ósmego mistrzostwa Polski!
Asseco Resovia Rzeszów – PGE Skra Bełchatów 2:3 (31:29, 20:25, 20:25, 25:22, 12:15)
Resovia: Tichacek, Lotman, Konarski, Perłowski, Nowakowski, Ignaczak (libero) oraz Schops, Drzyzga, Kosok.Trener: Andrzej Kowal
PGE Skra: Uriarte, Antiga, Kłos, Wlazły, Conte, Wrona, Zatorski (libero) oraz Brdjović, Tuia, Maćkowiak, Pliński, Włodarczyk. Trener: Miguel Falasca
Źródło: www.skra.pl