Jak przystało na pojedynek dwóch najlepszych siatkarskich drużyn w Polsce od początku meczu zawodnicy dostarczyli kibicom mnóstwo emocji. Nerwy na wodzy lepiej jednak trzymali bełchatowianie, którzy wyszli na prowadzenie 10:6. W PGE Skrze dobrze funkcjonowały zagrywka i blok. Bardzo pewnie poczynali sobie na boisku zwłaszcza Facundo Conte i Mariusz Wlazły. Obaj byli nie do zatrzymania dla rzeszowian. Stratę do mistrza Polski zmniejszył Johen Shops, który zaliczył asa serwisowego, ale niewiele to pomogło gościom. Bełchatowianie byli drużyną lepszą, a pierwszy skrzypce w ekipie Miguela Falaski grał Conte. Argentyńczyk potwierdził, że jest obecnie w wybornej dyspozycji. Z kolei największe zagrożenie dla bełchatowian ze strony Resovii stanowił Shops, który też mylił się bardzo rzadko. Goście mieli jednak duże problemy z przebiciem się przez szczelny blok zawodników PGE Skry. Bełchatowianie, wspierani ogłuszającym dopingiem kibiców, wyszli na prowadzenie 20:15 i.. tej przewagi już nie roztrwonili. Grający z dużym rozmachem bełchatowianie bardzo pewnie pokonali w pierwszym secie wicelidera PlusLigi. Początek meczu piorunujący w wykonaniu mistrza Polski.
Drugą partię lepiej rozpoczęli bełchatowianie, którzy wyszli na prowadzenie 3:1. Duża w tym zasługa Michała Winiarskiego, który zaliczył dwa udane ataki. Co ciekawe, przyjmujący PGE Skry w pierwszym secie zdobył tylko jeden punkt, na dodatek w bloku. Rzeszowianie z każdą piłkę grali jednak coraz lepiej i po przerwie technicznej wyszli na prowadzenie 9:8. To był tylko chwilowy zryw rzeszowian, bo PGE Skra bardzo szybko odzyskała kontrolę w tym meczu. Dzięki świetnym zagrywkom Michała Winiarskiego gospodarze prowadzili już 16:12. Bełchatowianie po raz kolejny pokazali w tym sezonie, że jeśli grają swoją siatkówkę to nikt nie jest w stanie ich zatrzymać. Dobra seria gospodarzy skończyła się, kiedy na zagrywkę w drużynie z Rzeszowa wszedł Dawid Dryja. Jego serwisy sprawiały bełchatowianom dużo problemów. Resovia zbliżyła się na jeden punkt do PGE Skry, ale… od czego w drużynie z Bełchatowa jest Mariusz Wlazły. Po dwóch świetnych atakach kapitana mistrza Polski to bełchatowianie wyszli na kilkupunktową przewagę. Rzeszowianie nie byli już w stanie zagrozić gospodarzom i po raz drugi musieli przełknąć gorycz porażki.
W trzeciej odsłonie meczu oglądaliśmy prawdziwy popis w wykonaniu mistrza Polski. Bełchatowianie bardzo szybko odskoczyli Resovii na pięć punktów. Świetnie prezentowali się Wlazły, Conte i Uriarte. Goście popełniali zbyt wiele prostych błędów, aby poważnie zagrozić swojemu rywalowi. Nie byli w stanie podjąć równorzędnej walki. Z kolei bełchatowianie pewnie zmierzali po zwycięstwo w tym spotkaniu. Przy prowadzeniu 17:10 było już niemal pewne, że PGE Skra Bełchatów nie da sobie już zrobić w tym meczu krzywdy. Mistrz Polski absolutnie zdominował hit PlusLigi i w pełni zasłużenie wygrał starcie z wiceliderem.
PGE Skra Bełchatów – Asseco Resovia Rzeszów 3:0 (25:19, 25:20, 25:20)
PGE Skra: Uriarte, Conte, Wrona, Wlazły, Winiarski, Kłos, Tille (libero) oraz Marechal, Brdjović, Włodarczyk.
Resovia: Drzyzga, Penczew, Holmes, Shops, Buszek, Nowakowski, Ignaczak (libero) oraz Ivović, Tichacek, Konarski, Dryja.
Źródło: www.skra.pl