Piłkarze trenera Franciszka Smudy udanie zrewanżowali się Finishparkietowi za dwie porażki z zeszłego sezonu. Łodzianie pokonali gospodarzy 3:1, kontrolując przebieg spotkania.
Do wyjściowego składu po absencji w meczu z Ursusem Warszawa, która była wynikiem urazu pleców, wrócił Michał Miller. Ku zaskoczeniu wszystkich, napastnik Widzewa zaczął jednak niedzielne spotkanie z Finishparkietem nie z przodu, a na boku pomocy. Trener Franciszek Smuda postanowił zamienić byłego zawodnika klubu z Nowego Miasta Lubawskiego pozycją z Danielem Mąką, który od pierwszej minuty grał u boku Daniela Świderskiego.
Goście jako pierwsi stworzyli sobie groźniejsze sytuacje. W 5. minucie z głębi pola Mąka zagrał prostopadłą piłkę do wbiegającego w pole karne Świderskiego. W ostatniej chwili napastnika łodzian ubiegł strzegący bramki gospodarzy Daniel Niżnik. 180 sekund później czerwono-biało-czerwoni w osobie Mąki wykonywali rzut wolny z czterdziestego metra. Piłka znalazła Millera, który zdecydował się na strzał głową, stojąc tyłem do bramki. Uderzenie okazało się niecelne.
Piłkarze trenera Piotra Zajączkowskiego otrząsnęli się po naporze widzewiaków z pierwszych minut i w 19. minucie odpowiedzieli groźną akcją. Maciej Koziara postanowił uderzyć na bramkę Patryka Wolańskiego z około 20. metrów, zbiegając wcześniej z lewej strony w kierunku środka. Pomocnik Finishparkietu pomylił się jednak przy strzale, a piłka minęła słupek, wychodząc na aut bramkowy. Pięć minut później, łodzianie wrzucili piłkę w pole karne gospodarzy. Miller był o włos od sięgnięcia futbolówki, ale poślizgnął się. Z okazji skorzystać chciał Mąka, ale jego strzał po ziemi pewnie w rękawice złapał Niżnik. Kwadrans później kolejne dośrodkowanie zagrał Mateusz Michalski, znajdując w polu karnym Mąkę. Grający w tym spotkaniu jako napastnik piłkarz Widzewa podał do Świderskiego, który próbował pokonać bramkarza gospodarzy uderzeniem z półobrotu – nieskutecznie.
Widzew otworzył wynik meczu w 43. minucie. Do dośrodkowania z rzutu rożnego Michalskiego najwyżej wyskoczył Sebastian Zieleniecki, który strzelił precyzyjnie głową w kierunku dalszego słupka. Piłka zatrzymała się dopiero w siatce. Biało-niebiescy próowali wyrównać tuż przed zakończeniem pierwszej połowy, ale strzał Ołeha Majika z rzutu wolnego pewnie złapał Wolański.
Ukrainiec był najlbliżej pokonania bramkarza Widzewa na początku drugiej połowy, kiedy to w 53. minucie znalazł się w sytuacji sam na sam po kontrataku wyprowadzonym przez piłkarzy trenera Zajączkowskiego. Majik strzelił jednak nad bramką. Sześć minut później, czerwono-biało-czerwoni cieszyli się z drugiego gola. Znakomite dośrodkowanie Adama Radwańskiego pewnym uderzeniem głową wykończył Radosław Sylwestrzak. Łodzianie mogli znów podwyższyć prowadzenie – w 65. minucie na indywidualną szarżę na lewej stronie zdecydował się Marcin Pigiel, po czym szukał podaniem po ziemi kogoś z drużyny. Do piłki dopadł Michalski, ale posłał ją wysoko nad poprzeczkę.
Gospodarze nie mieli zamiaru się poddawać, mimo niekorzystnego wyniku. W 70. minucie w dobrej sytuacji znalazł Arkadiusz Kuciński, który będąc około 18 metrów od bramki Widzewa, nieoczekiwanie miał miejsce na oddanie strzału. Pomocnik gospodarzy próbował pokonać Wolańskiego podkręconym uderzeniem, ale na szczęście drużyny Franciszka Smudy pomylił się. Trzeciej bramki w spotkaniu szukali także czerwono-biało-czerwoni. Z prawej strony do środka złamał akcję Marcin Kozłowski, znajdując wbiegającego Pigiela. Obrońca Widzewa strzelił od razu, ale trafił wprost w Niżnika.
Kolejną świetną okazję na trzeciego gola łodzianie mieli w 85. minucie – Michalski otrzymał prostopadłe podanie z głębi pola, znajdując się sam na sam z bramkarzem gospodarzy, ale przegrał to starcie. Chwilę później pomocnik Widzewa umieścił piłkę w siatce, ale podający wcześniej Radwański zagrywał futbolówkę zza linii końcowej. Kiedy wydawało się, że goście podwyższą prowadzenie, nieoczekiwanie bramkę strzelili gospodarze. Sebastian Zajączkowski zagrał górną piłkę przed pole karne Widzewa, do której dopadł Koziara i strzałem z woleja nie dał szans Wolańskiemu.
Odpowiedź gości okazała się zabójcza. Wszystko za sprawą Millera, który oddał znakomite uderzenie, znajdując okienko bramki Niżnika z odległości 20. metrów. Była to ostatnia sytuacja w meczu, gdyż arbiter Piotr Rzucidło zdecydował się zakończyć spotkanie chwilę po zdobyciu trzeciego gola przez Widzew. Łodzianie odczarowali Nowe Miasto Lubawskie, pewnie pokonując miejscowy Finishparkiet 3:1.
Finishparkiet Drwęca Nowe Miasto Lubawskie – Widzew Łódź 1:3 (0:1)
0:1 – Sebastian Zieleniecki 43′
0:2 – Radosław Sylwestrzak 59′
1:2 – Maciej Koziara 90+2
1:3 – Michał Miller 90+5
Finishparkiet: Daniel Niżnik, Bartosz Zakrzewski, Grzegorz Domżalski, Marcin Kajca, Oleg Majik, Maciej Koziara, Patryk Miarka (72′ Przemysław Jurków), Mateusz Bany, Arkadiusz Kuciński, Sebastian Zajączkowski, Paweł Kowalczyk
Widzew: Patryk Wolański – Marcin Pigiel, Radosław Sylwestrzak, Sebastian Zieleniecki, Marcin Kozłowski – Mateusz Michalski, Maciej Kazimierowicz, Adam Radwański, Michał Miller – Daniel Świderski (62′ Daniel Gołębiewski), Daniel Mąka (82′ Aleksander Kwiek)
Żółte kartki: Domżalski (Finishparkiet)
Sędzia: Piotr Rzucidło (Warszawa).
Źródło: www.widzew.com