Chociaż trener Widzewa był zadowolony z postawy zespołu w meczu z Lechem II Poznań, zastrzegł, że optymalna forma ma przyjść dopiero na pierwsze spotkanie ligowe.
W piątym zimowym sparingu Widzew, po golach Roberta Demjana, Marka Zuziaka i Jakuba Jasińskiego, wygrał z rezerwami Lecha Poznań 3:0. – Z pewnością cieszy fakt, że zespół zagrał mecz bez utraty gola. Rezerwy Lecha były jednak mocnym przeciwnikiem, wymagającym i wybieganym, więc sparing można zaliczyć do udanych. Należy pamiętać, że nadal jesteśmy w fazie dość ciężkich treningów. Nie przygotowujemy się jakoś specjalnie do meczów kontrolnych, zawodnicy nie odpoczywają przed nimi i grają na zmęczeniu – mówił po meczu trener łodzian Franciszek Smuda.
Jak stwierdził trener, piłkarze przez kilka dni muszą być jeszcze gotowi na ciężkie treningi. – Jeszcze przez kilka najbliższych dni obciążenia będą wysokie, a później zaczniemy już stopniowo je zmniejszać. Do rozgrywek pozostały trzy tygodnie i nie cieszyłoby mnie, gdyby już teraz zawodnicy biegali tak lekko, jak dziś Lech. Mają prezentować się świeżo i szybko dopiero w pierwszym meczu ligowym – dodał.
Szkoleniowiec Widzewa przyznał też, że ma coraz mniej niewiadomych dotyczących wyjściowego składu już w trakcie ligi. – Mamy w tej chwili właściwie dwie równorzędne jedenastki. Zaplanowaliśmy sporą liczbę sparingów właśnie po to, by każdy zawodnik miał szansę zagrać mniej więcej tyle samo minut w okresie przygotowawczym. Mogę powiedzieć, że w głowie mam już poukładane około 90% wyjściowego składu na ligę, ale zawsze ktoś może nagle zacząć pokazywać bardzo dobrą formę. Najważniejsze, że oprócz Bartka Rakowskiego nikt nie narzeka na kontuzję – podsumował.