Kompania manewrowa gotowa do misji

1261

Ćwiczenie pk.UŁAN-18 było dla 130 kawalerzystów  sprawdzianem gotowości do misji w Kosowie. Musieli udowodnić, że są nie tylko przygotowani militarnie, ale potrafią też prowadzić mediacje, znaleźć prowodyrów zamieszek czy zaprowadzić porządek na ulicach. Kompania manewrowa z  7 batalionu kawalerii powietrznej zdała egzamin, teraz przed żołnierzami certyfikacja całego kontyngentu.

W czerwcu żołnierze 25 Brygady Kawalerii Powietrznej wyjadą na XXXVIII zmianę PKW KFOR. W Kosowie będą patrolować teren, wspierać lokalne siły bezpieczeństwa w utrzymaniu porządku i łagodzeniu konfliktów, do których dochodzi między Albańczykami a Serbami. Może się też zdarzyć, że będą musieli reagować na zamieszki. Dlatego kawalerzyści powinni być przygotowani także do działań stricte policyjnych, jak np. uspokajanie demonstrującego tłumu. Egzamin z tego rodzaju umiejętności kompania manewrowa przeszła podczas ćwiczenia pk. UŁAN-18.

Na poligonie w Wędrzynie stawiło się 130 żołnierzy (pięć plutonów). UŁAN- 18 zakładał kilka scenariuszy związanych z reagowaniem na niepokoje społeczne.

Sprawdzano umiejętności mediacyjne dowódców i sztabowców, znajomość procedur oceny zagrożenia oraz meldowania o nim dowództwu sił międzynarodowych.

Potem przyszła pora na sprawdzian praktyczny. Kawalerzyści musieli stanąć przed demonstrującym tłumem. – Do działań typowo wojskowych nasi żołnierze są od dawna bardzo dobrze przygotowani. Działań policyjnych, które nie są wcale łatwe, musieli nauczyć się od podstaw – przyznaje kpt. Grzegorz Klimkiewicz, współorganizator ćwiczeń z ramienia dowództwa batalionu. Oficer dodaje, że do reagowania na zamieszki żołnierze kompanii manewrowej przygotowywali się już od września ubiegłego roku. Ich instruktorami byli funkcjonariusze wydziału prewencji katowickiej policji. Teraz wojskowi musieli pokazać, jak sobie radzą.

W części zurbanizowanej poligonu w Wędrzynie kilkakrotnie na ulicę wychodzili statyści udający demonstrantów. Tłum był wrogo nastawiony do sił porządkowych. Protestujący rzucali w żołnierzy kamieniami, podpalali opony i kubły na śmieci, próbowali budować barykady w poprzek ulicy.

Zadaniem żołnierzy było rozproszenie demonstracji, ujęcie prowodyrów zamieszek i zaprowadzenie na ulicach porządku. Do tych działań wojsko ruszyło bez broni. Jedynym ich uzbrojeniem były długie wielofunkcyjne policyjne pałki typu tonfa. W pistolety wyposażeni byli tylko dowódcy. Wszyscy mieli jednak specjalne kaski chroniące twarz, duże policyjne tarcze i ochraniacze.

– Policyjne działania tylko z pozoru są łatwe – mówi kpt. Paweł Kaczyński, dowódca kompanii manewrowej. Oficer podkreśla, że wśród miejskich ulic najistotniejsza jest koordynacja działań. W takich interwencjach uczestniczą nie tylko pododdziały ustawione w pojedynczą lub podwójną tyralierę, ale też kilka dodatkowych, mniej widocznych zespołów. Jednym z nich jest zespół interwencyjny, którego zadaniem jest wyłuskanie z tłumu podczas zamieszek najbardziej wrogo nastawionych uczestników demonstracji i prowodyrów. Kolejny to zespół broni gładkolufowej. Zadaniem tej ekipy jest użycie – po salwie ostrzegawczej – gumowych nabojów wobec agresywnych demonstrantów. Odrębną rolę pełni zespół miotaczy gazu, ten rozpoczyna działania, gdy agresja tłumu przybiera na sile, a środki chemiczne (gaz łzawiący) mogą pomóc w opanowaniu sytuacji. Bywa, że w czasie ulicznych interwencji dużo pracy ma także zespół przeciwpożarowy, który pod osłoną tyraliery, gasi płonące opony, palące się kosze na śmieci albo któregoś z żołnierzy, jeśli zostanie trafiony płonącą butelką. Podczas ulicznych starć oprócz sił zasadniczych działa także zespół techniczny, którego zadaniem jest usuwanie zatorów na ulicy, np. barykad i dużych przedmiotów.

Interweniujący nieuzbrojeni żołnierze muszą być pewni, że nikt z tłumu nie użyje wobec nich broni palnej. Nad tego typu zagrożeniem czuwają specjaliści z zespołu broni palnej. Są to strzelcy wyborowi, którzy z pewnej odległości obserwują starcia i mogą użyć karabinków snajperskich, gdyby ktoś z tłumu próbował strzelać.

– Gdy zostaniemy skierowani do działań ulicznych, koordynowanie poczynań tych wszystkich zespołów wymaga sporych umiejętności – mówi kpt. Kaczyński. Ale dodaje, że jego podwładni mają już za sobą wiele godzin szkoleń, dzięki czemu potrafią w tego rodzaju sytuacjach reagować automatycznie.

Choć z certyfikacji kawalerzyści dostali pozytywną ocenę, czeka ich jeszcze wiele szkoleń, m.in. szkolenia z instruktorami ze straży pożarnej. Będą ćwiczyć działania, na wypadek, gdyby podczas zamieszek ulicznych demonstranci zaatakowali ich środkami zapalającymi, czyli tzw. koktajlami Mołotowa.

Żołnierze kompani manewrowej podczas certyfikacji musieli zdać egzamin nie tylko z działań policyjnych, lecz także z gotowości do typowych operacji militarnych. Przeprowadzili kilka rodzajów strzelań, m.in. w lesie i terenie górzystym, a w czasie ochrony bazy zniszczyli 94% celów. Udowodnili, że potrafią walczyć w terenie zabudowanym, ochraniać konwoje, zdobywać i przeszukiwać obiekty, organizować punkty kontrolne na drogach.

W pierwszym tygodniu czerwca kompanię manewrową czeka ostatni egzamin przed misją, wtedy certyfikacji poddany zostanie cały kontyngent. W drugiej połowie czerwca żołnierze wylecą do Kosowa.

Tekst: Bogusław Politowski

Zdjęcia: st. chor. szt. mar. Arkadiusz Dwulatek/Combat Camera DO RSZ

Leszek Kujawski/foxtwo.pl