„Zabawa Zabawa’ seans z cyklu Kultura Dostępna 23.05.2019

735

Alkoholizm jest kinogeniczny. Jednym słowem – dobrze fotografuje się w kinie. Nie oceniam tego, zwyczajnie stwierdzam fakt. Lista filmów o alkoholikach albo z udziałem osób uzależnionych, jest długa i z artystycznego punktu widzenia bardzo atrakcyjna. Również w Polsce od czasu do czasu pojawiają się udane, albo przynajmniej głośne filmy na taki temat – od „Pętli” Hasa po „Pod mocnym Aniołem” Smarzowskiego, a po drodze na przykład „Tylko strach” Barbary Sass. Z tym ostatnim tytułem „Zabawę, zabawę” Kingi Dębskiej łączy niejednoznaczny wybór bohaterów. Niejednoznaczny, bo pierwsza myśl która przychodzi do głowy na hasło alkohol to mężczyzna. Facet i butelka, duet oswojony, niejako naturalny, prawie akceptowany. Co innego kobieta i wódka, tutaj opresja kulturowa i kontekst społeczny funkcjonują inaczej. Pijąca kobieta to margines, to ktoś bez mała trędowaty, wykluczony. A przecież temat jest coraz bardziej aktualny. Niedawne wskazania mówią, że podczas gdy maleje odsetek sięgających po alkohol mężczyzn, drastycznie wzrasta wśród kobiet.

Kinga Dębska, autorka filmów podbijających serca widowni, ale i cieszących się uznaniem krytyki, w najnowszym filmie, „Zabawa zabawa”, wybiera bohaterki nieoczywiste. To nie są postaci z tak zwanego marginesu, ofiary domowej przemocy czy patologii. Bohaterkami jej filmu są kobiety piękne, wykształcone, dowartościowane zawodowo i prywatnie. A jednak nie radzą sobie z życiem, a jednak piją.

Dębska w trójwątkowej strukturze filmu wybiera na bohaterki przedstawicielki zawodów zaufania publicznego – prokuratorkę, wybitną lekarkę, a także młodą, śliczną studentkę. Patrząc na Agatę Kuleszę, Dorotę Kolak czy Marię Dębską, można by pomyśleć że tak właśnie wyglądają kobiety marzeń, kwintesencja szczęśliwego życia. To jednak bluff. Alkohol niszczy w nich poczucie pewności, zwycięża nad ambicjami, energią, nad emocjami. Walczą ale przegrywają. Walczą, ale nie mają siły.

Sukces tego filmu to atrakcyjna forma, wprowadzanie do poważnej struktury wątków komediowych, trafnie rozrzedzających bardzo mocny przekaz. A reżyserski talent Dębskiej przejawia się nie tylko w prowadzeniu aktorek pierwszego planu, ale również w tym, jaki efekt udaje się jej uzyskać na planie drugim i trzecim. Poruszające parę scen ma w filmie Jowita Budnik, ale moje serce skradła Barbara Kurzaj w roli córki pani doktor (Kolak). Kurzaj każdym gestem, nerwobólem, tikiem nerwowym, pokazuje co dzieje się z jej bohaterką. Jaką cenę dorosłe dziecko płaci za alkoholizm rodzica. I nie ma  żadnej wagi to, czy ów rodzic otrzymuje nagrody dla „lekarza roku”, czy jest brudnym menelem. Alkohol to zadra, alkohol to gwałt na samym sobie.

Najpiękniejsza scena filmu: Dorota Kolak i Barbara Kurzaj. Siedzą obok siebie, matka i córka. Siedzą, ale prawie na siebie nie patrzą. Ich mętny wzrok, ich zmęczenie, pochylenie głowy, mówi jednak więcej. Mówi wszystko. Kocham cię, ale nie potrafię ci przebaczyć. Kocham cię, ale ty kochasz coś innego. Bardzo mnie skrzywdziłaś, mamo…. Czasami nie trzeba podnosić głosu żeby krzyczeć. Dzięki aktorstwu Kurzaj usłyszałem ten krzyk.

Łukasz Maciejewski