Autor: Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego
Świetny początek reprezentacji Polski w Mistrzostwach Europy w łyżwiarstwie szybkim w Heerenveen. Już w pierwszej konkurencji, drużynowym sprincie kobiet, Andżelika Wójcik, Iga Wojtasik i Karolina Bosiek wywalczyły srebrny medal. Impreza na legendarnym holenderskim torze Thialf zakończy się w niedzielę.
Polki rozpoczęły bardzo mocno i po pierwszym okrążeniu miały najlepszy czas spośród wszystkich ekip. Dopiero później swoją wyższość pokazały dopingowane przez ponad dziesięć tysięcy żywiołowo reagujących kibiców Holenderki.
– Zaczęłyśmy bardzo mocno, ale to może być czasem złudne, bo chyba troszkę się roztrwoniłyśmy na początku. Tak, jak powiedziała Karolina, to wszystko jest jeszcze do dogrania, a to jest pierwszy nasz sezon w tym składzie. Muszę jednak przyznać, że po porannym treningu czułam, że będzie to dla nas dobry dzień i tak się stało – mówiła Andżelika Wójcik.
Wyścig kończyła Karolina Bosiek, której zadaniem było utrzymanie drugiej lokaty. – Na pewno jest to duża odpowiedzialność, bo są trzy okrążenia, wszystko się może zdarzyć, a bieg jest bardzo nieprzewidywalny. Myślę, że dałyśmy z siebie wszystko, bo to był bardzo dobry bieg. Może było kilka drobnych niedociągnięć, ale mimo wszystko jest to srebrny medal mistrzostw Europy – powiedziała Bosiek.
– Ten bieg jest na tyle szybki, że trudno jest w jego trakcie cokolwiek naprawiać. Mimo wszystko zrobiłyśmy bardzo dobrą robotę, a druga lokata to jest świetne miejsce. Dziewczyny miały już złoto, teraz mają srebro. To jest nowa drużyna, ale i tak pokazałyśmy się z bardzo dobrej strony – dodała Iga Wojtasik. Start biało-czerwonych w Mistrzostwach Europy w Heerenveen wspiera sponsor polskiego łyżwiarstwa PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.
Polki nie ukrywają, że chcą w Heerenveen jeszcze powalczyć o wysokie lokaty. – Mam nadzieję, że dobrym akcentem weszliśmy w te mistrzostwa. Przede mną są jeszcze bardzo ważne starty, chociażby długa drużyna i myślę, że możemy powalczyć o wysoką lokatę. Zresztą w startach indywidualnych też każdy z nas może pokazać się z bardzo dobrej strony i rywalizować o najwyższe miejsca – powiedziała Bosiek.
– Początek sezonu nie był bardzo zadowalający, trenowałam zresztą w takim, powiedzmy, trybie awaryjnym. Do tej pory nie jest jeszcze to optymalne, ale widać, że i tak mogę swoje pokazać – dodała Wójcik.
Najmłodsza w ekipie Wojtasik nie kryła ekscytacji. – Widać w tym sezonie, że na najważniejszych imprezach potrafimy się pokazać z tej najlepszej strony. Już mamy srebrny medal i myślę, że nie jest ostatni. Sądzę, że my otwieramy ten worek medali i fajnie, że stało się to pierwszego dnia – powiedziała.
Świetnie w rywalizacji na 1000 metrów spisał się Marek Kania, który uplasował się na szóstej pozycji. – Jestem bardzo zadowolony, to był super bieg. Pierwszy raz w Europie udało mi się pojechać poniżej minuty i dziewięciu sekund, bo wcześniej udało mi się to tylko za oceanem, a w sumie ten dzisiejszy wynik jest moim trzecim w życiu, gdzie dwa pierwsze są z Salt Lake City i Calgary, więc jestem bardzo zadowolony. Pokonałem zawodników, którzy ścigają się w grupie A, więc widzę, że jest potencjał, żebym ja też się znalazł kiedyś w tej grupie A. 500 metrów to mój główny dystans i na treningach też dobrze szło. Nie chcę zapeszać, ale czuję, że będzie bardzo dobry wynik – mówił.
Ósmy finiszował jadący w ostatniej parze Damian Żurek, który po dobrych występach w Pucharze Świata mógł nawet liczyć na medal. Polak mocno zaczął, na drugim pomiarze czasu był drugi, ale później spadł w klasyfikacji. – Nie czułem się dzisiaj swój, pierwsze sześćset, może nawet osiemset było bardzo dobre, liczyłem, że rywal wyjdzie i trochę pomoże, ale nie wyszło tym razem. Ale z czasu jestem zadowolony i wielkie brawa dla Marka Kani, bo zajął szóste miejsce i naprawdę świetnie się pokazał. Przede mną kolejne starty, chcę bardzo dobrze przejechać z chłopakami sprint drużynowy i skupić się na rywalizacji na 500 metrów – powiedział Żurek.
Dwa lata temu w Heerenveen z mistrzostwa Europy na dystansie 500 metrów cieszył się Piotr Michalski. Sezon olimpijski był dla Michalskiego znakomity, bo otarł się przecież o medal w Pekinie, ale później przyszedł kryzys. – Najgorsze chyba za mną, bo zaczęło mi się dobrze jeździć. Zrobiłem niedużą, ale bardzo ważną zmianę w sprzęcie i zaczyna to działać. Teraz na szybko musze zrobić kurs łyżwiarstwa i nauczyć się jeździć w tym ustawieniu. Z tego biegu osiemset metrów było super, a później błąd, który mógł przynieść upadek, więc pozytywem jest to, że się nie przewróciłem. Czas jest ok i czekam na więcej. Wraca do mnie optymizm i wraca do mnie dobre uczucie z tego sezonu olimpijskiego. To jest coś, co pamiętałem jako dobre biegi. Na czasy jeszcze się to nie przekłada, ale dużo daje. I jestem pewny, że na tę najważniejszą imprezę, czyli igrzyska będę gotowy – zapewnił. W piątek w Heerenveen na dystansie 1000 metrów był dziesiąty.
Z dobrej strony w piątek pokazała się także męska drużyna w składzie Marcin Bachanek, Artur Janicki i Szymon Palka, która zajęła czwartą lokatę. Zadowolona może być także z siódmego miejsca na dystansie 3000 metrów Magdalena Czyszczoń.
Mistrzostwa Europy w Heerenveen potrwają do niedzieli.