Autor: Muzeum im. Antoniego hr. Ostrowskiego
W piątek 5 kwietnia 2019 r. w ramach cyklu „Spotkania z historią i nie tylko…” mieliśmy okazję wysłuchać wykładu p. Piotra Skowrońskiego z Ośrodka Badań Naukowych Łazienki Królewskie pt. „Król dodał, że sera lepszego w Warszawie nie znajdzie, czyli jak i z kim Stanisław August spędzał czas wolny”.
Po przedstawieniu okoliczności elekcji Stanisława Antoniego Poniatowskiego (po koronacji przyjął imię Stanisław August) w trudnym momencie historii Polski, prelegent przeszedł do głównego wątku wykładu, omawiając życie codzienne ostatniego króla Rzeczypospolitej. Mieliśmy okazję dowiedzieć się wielu interesujących szczegółów zarówno dotyczących jego młodości (wychowywany „pod kloszem” mówił, że „zabrać człowiekowi dzieciństwo, to jak wyrwać z kalendarza miesiąc kwiecień”), jak i okresu panowania. Jak wielu młodych magnatów, odbył podróż do Europy Zachodniej, z której pozostała mu fascynacja tamtejszą kulturą. Nie tylko ubierał się w strój hiszpański lub francuski (nawet jako władca nie „przestawił się” na strój polski – zgodnie z sarmacką modą musiałby zrezygnować z długich włosów na rzecz wysoko podgolonej czupryny, twierdził więc, że wtedy mógłby się łatwo przeziębić), ale wyrażał uznanie dla twórczości Williama Szekspira, która nie była jeszcze popularna poza Wielką Brytanią. Jako król spał sześć godzin, ale aż dwie godziny trwała jego poranna toaleta. Jak wynikało z osiemnastowiecznych europejskich zwyczajów, właściwe mycie nader często zastępowało skrapianie perfumami, pudrowanie i makijaż. Włosami monarchy (wbrew twierdzeniom złośliwych nie była to peruka) musiało zajmować się dwóch francuskich fryzjerów. Francuskie korzenie miał też królewski kuchmistrz Paul Tremo, którego zasługą było połączenie polskich i francuskich tradycji kulinarnych, co prowadziło do rezygnacji z niepohamowanego jedzenia i picia na rzecz nieco lżejszej diety. Codziennie rano Tremo podawał władcy miseczkę mocnego bulionu, gotowanego przez całą noc z różnych rodzajów mięsa.
Oprócz Paula Tremo (najlepiej opłacanego kuchmistrza w Polsce) do
najważniejszych osób na dworze należał kamerdyner Franciszek Ryx. Król
nie miał natomiast oficjalnej żony (Elżbieta Grabowska była małżonką
morganatyczną – czyli bez pełni praw – a i to nie jest pewne). Dwór
liczył więc tylko 250 osób, czyli jak na ówczesne warunki europejskie
nie należał do licznych.
Wiele uwagi prelegent poświęcił inwestycjom króla, w szczególności
Łazienkom Królewskim. Jak inni władcy tych czasów, Stanisław August
wybudował rezydencję, w której mógł po prostu odpocząć, choć nigdy
całkowicie nie odrywał się od spraw państwowych. Zamek Królewski nie był
jego własnością, był miejscem pracy, poza tym znajdował się w centrum
miasta, na dodatek niedaleko „Góry Gnojnej” – ówczesnego wysypiska
śmieci. Nie sprzyjało to doznaniom estetycznym.
Wolne chwile władca spędzał także m.in. w dworze w Jordanowicach (dziś
dzielnica Grodziska Mazowieckiego, ok. 50 km od Warszawy) – z pobytu tam
pochodzi cytat, który stał się tytułem wykładu.
Prelekcja spotkała się z dużym zainteresowaniem tomaszowian. Przybyło ok. 70 osób, w tym wielu uczniów szkół średnich.
dr Daniel Warzocha