Lato 2009 w Tomaszowie – podsumowanie

715

Można powiedzieć że swoistą inauguracją lata w naszym mieście jest festiwal „A może byśmy tak… do Tomaszowa” w tym roku odbyła się już  jego XIV edycja. Przez te lata bywało różnie zarówno z miejscem festiwalu jak i z jego programem jedne bywały lepsze drugie gorsze, naturalnie jednak, nas interesuje przede wszystkim tegoroczny festiwal. Był pierwszym który trwał tylko dwa dni czyli,  sobotę i niedzielę. A gdzie podział się piątek? Otóż nasz jaśnie oświecony Pan Prezydent, zdecydował się na zmianę formuły festiwalu. Czy wyszło mu to na dobre? Ciężko na razie powiedzieć, czas pokaże. Wróćmy jednak do tematu, największym niewypałem festiwalu był ten nieszczęsny pokaz laserów. Nie wiem czy  z widowni było coś widać, ja akurat stałem na scenie i z mojej perspektywy wyglądało to jak chmura dymu z latającymi zielonymi punkcikami, istna żenada. Podejrzewam, że stojąc na scenie ze wskaźnikiem laserowym za 5zł zrobiłbym większą furorę. A tak poza tym,  pomysł prezentacji  tomaszowskich artystów wydaje się być dobry. Jednak pierwszego dnia nie dopisała ani frekwencja ani pogoda, która była dosyć kapryśna, natomiast dnia drugiego było z goła inaczej. Piękne słońce i masa ludzi, bez wątpienia największą ich ilość przyciągnęły Czerwone Gitary, ale według mnie najlepiej zagrali tego dnia Cocalocas. Gorące latynoskie rytmy przy pięknym słoneczku. to jest to, brakowało tylko palm i plaży, a pana Krzysztofa K.A.S.Ę. Kasowskiego pozwolę sobie przemilczeć. Z kolei według moich znajomych i czytelników naszego portalu tegoroczne Dni Tomaszowa były kompletną klapą. A i owszem były, ja jednak nie jestem takim czarnowidzem i myślę, że kolejne będą lepsze, pod warunkiem że organizatorzy się ukierunkują na jakąś konkretną grupę odbiorców (czyt. młodzież) i błagam nigdy więcej laserów. O imprezach towarzyszących nie będę się rozpisywał, bo nie byłem i nie wiem.

 

Skoro jesteśmy już za inauguracją lata, to czas przejść do cyklu imprez które były, a raczej miały być z założenia organizatorów swoistą kontynuacją naszego nieszczęsnego festiwalu pod taką samą nazwą. Pierwsza taka impreza odbyła się na pl. Kościuszki, a jej motywem przewodnim była kultura  Hip-Hop. Impreza przyciągnęła raczej młodszą publiczność, według mnie, dosyć ciekawa z założenia ponieważ był i pokaz gry w „zośkę”, bmx a także dj z beatboxerem. Ale jak to bywa w naszym „wspaniałym” mieście nad Pilicą oczywiście kulała realizacja przedsięwzięcia, na marginesie dodam że pan na bmx-ie skakał przez kilka palet. Kolejna impreza z cyklu odbyła się w Parku Miejskim „Solidarność” wystąpili na niej aktorzy z Teatru Muzycznego w Łodzi, aktorzy Teatru Nowego w Łodzi, Teatru Bagatela w Krakowie, Piwnicy pod Baranami oraz studia piosenki ProForum pod kierownictwem artystycznym Pani Teresy Stokowskiej. Była ona bardziej udana, niż poprzednia, a usłyszeliśmy na niej piosenki z repertuaru E. Piaf, F. Sinatry, L. Minelli i innych artystów – utwory takie jak słynna „Granada”, „Milord”, „Maybe this time”, „Bubliczki” czy „Amsterdam”. W sumie imprez z tego cyklu odbyło się sześć, na różnym poziomie organizacji i promocji. Ostatnią z nich była tym razem dwudniowa impreza poświęcona 50-leciu rock & rolla w Tomaszowie Mazowieckim. Niestety nie przebiegła zgodnie z planem, gdyż z powodu aury została przeniesiona do sali kina „Włókniarz”. Jak by tego było mało to jeszcze nie przyjechał oczekiwany Wojciech Korda  i niestety zamiast znanego rockmana wystąpiła grupa która grała cowery  Abby i zespół „Szymonersi”. Wykonawcy ci pasowali do tej imprezy jak przysłowiowej „świni siodło”, w końcu miało to być 50 lat rock & rolla a nie starego popu i chałturników. Na szczęście całą imprezę w ostatniej chwili uratował doświadczony rockman Wojtek Zarzycki, który zagrał kilka rockowych standardów i rozbujał publikę.

 

Nie sposób też nie wspomnieć o imprezach organizowanych dla najmłodszych, takich jak „Między nami jaskiniowcami” zorganizowaną przez O..K. Tkacz  czy półkoloniach organizowanych przez M.O.K. Nasi milusińscy mieli sporo zajęcia w lato. Takie inicjatywy popieram, gdyż jest lepiej jak dzieciaki robią coś kreatywnego na świeżym powietrzu, a nie przesiadują całe wakacje w domach, grając na przykład World of Warcraft.

 

Należy jeszcze dodać o imprezach odbywających się w „sąsiedztwie”, czyli   XIV Festiwal w Krajobrazie czy Rockfest w Inowłodzu. Na których nie byłem, ale słyszałem że impreza była przednia. 

 

Osobiście sądzę że imprez w Tomaszowie podczas wakacji było dużo, jednak ich poziom realizacji i promocja pozostawiają wiele do życzenia. Nasi włodarze powinni pomyśleć w końcu jak tu ruszyć to miasto, bo wieje tu nudą nawet w lato. Zapraszam wszystkich do dyskusji na ten temat. Jeżeli coś pominąłem to proszę pisać.