To nie był klasyczny koncert, choć muzyka występowała tu w roli głównej, to nie było spotkanie autorskie, choć artysta grał tu rolę główną: mówił, odpowiadał na pytania, pozował do wspólnych zdjęć, Tych porównań można by dopisać jeszcze kilka.
Chyba jednak najprecyzyjniejsze będzie stwierdzenie, że było to spotkanie ze Sławkiem Uniatowskim i światem jego muzyki, podczas którego był czas na poznanie fragmentu jego muzycznych wędrówek, poszukiwań, sympatii. Był czas na rozmowę z artystą ale i na wysłuchanie refleksji dotyczących jego filozofii, patrzenia na świat…
Trudno opisać muzykę – chyba nawet jest to niewykonalne, każdy odbiera ją wszak po swojemu – pewnym jest jednak, że to nie był zmarnowany wieczór. Artysta dał próbkę swoich bogatych możliwości wokalnych i muzycznych sympatii, których też jest wiele. Ze zdaniem tym zgadzają się w większości obecni w "Świetlicy" oraz wpisujący się pod tekstem, który zapowiadał koncert.
Tu słowo o "Świetlicy". Bez wielkiego szumu i nakladów powstał w Tomaszowie klub muzyczny z prawdziwego zdarzenia. Widać mozna coś zrobić i w Tomaszowie. Wypada pogratulować właścicielom i życzyć następnych tak trafionych imprez. Z tą ostatnią opinią zgadza się gość niedzielnego wieczoru, który zapowiedział swój powrót do Tomaszowa gdy ukaże się płyta.
Zatem Sławkowi Uniatowskiemu /i sobie/ życzymy szybkiego wydania płyty oraz ponownego spotkania w "Świetlicy".
fot. Angelika Plich