Historia na dotyk czyli kuracje u pilickich wód

656
 Przenieśli się oni wyobraźnią do czasów, kiedy nad Pilicą i jej największym dopływem – rzeką Czarną funkcjonowały renomowane kurorty.

Pierwszym z nich był zakład przyrodoleczniczy, utworzony w 1874 roku przez doktora Jana Bielińskiego w Nowym Mieście nad Pilicą (obecnie woj. mazowieckie). Kilkanaście lat później podobny ośrodek wodoleczniczy wyrósł z inicjatywy doktora Michała Misiewicza w Czarnieckiej Górze koło Stąporkowa w Kieleckiem. Mało dzisiaj znanej, acz bogatej i niezwykłej historii obydwu tych zdrojowisk, jak też niezrealizowanym planom utworzenia hydroterapeutycznego uzdrowiska na tomaszowskich  Niebieskich Źródłach, została poświęcona najnowsza wystawa przygotowana przez Skansen Rzeki Pilicy.

 
Uroczyste otwarcie ekspozycji, zatytułowanej „Nadpilickie zdrojowiska”, było pierwszym, mocnym akcentem niedzielnej imprezy w skansenie.
Nowo otwarta wystawa stanowi pierwszą tak obszerną prezentację kuracyjnego rozdziału w historii regionu nadpilickiego. Na ekspozycję, będącą efektem wieloletnich prac badawczych i dokumentacyjnych tomaszowskiego skansenu, składa się imponująca ilość  archiwalnych dokumentów i publikacji oraz rycin i fotografii. Wiele z nich ma charakter wręcz unikatowy. W klimat dawnych zdrojowisk nadpilickich pozwalają się wczuć także oryginalne akcesoria i przybory kuracyjne. Wzrok zwiedzających przyciąga zwłaszcza odtworzony fragment zdrojowej łazienki z…  postacią kuracjuszki zażywającej hydroterapii. Również zwiedzający mogą wystąpić w podobnej roli dzięki towarzyszącym wystawie planszom z wyciętymi otworami na głowy i napisem „Pozdrowienia z nadpilickich kuracji”. Już w niedzielę stały się one ulubionym motywem pamiątkowych zdjęć wśród gości skansenu.

Żywą kontynuacją wystawy była inscenizacja historyczna pt. „Kuracje u pilickich wód”. Urokliwą scenerię do niej stanowiła zabytkowa 120-letnia poczekalnia z przystanku kolejowego „Wolbórka”. Na jej tle przedstawiono sceny rozgrywające się w latach 70. i 80. XIX wieku w nowomiejskim kurorcie, a zrekonstruowane na podstawie autentycznych zapisów.  Ilustrowały one stosowane tam wówczas zabiegi wodolecznicze  i zajęcia fizyczne (w tym… piłowanie drewna), a także serwowane kuracjuszom potrawy i oferty kulturalno-rozrywkowe. Autentyzmu dioramie, przedstawionej przez członków Grupy Rekonstrukcji Historycznych „Żelazny Orzeł” z Łodzi,  dodawały stosowne stroje z epoki i oryginalne akcesoria.
Następnie do zaimprowizowanego w skansenie nadpilickiego kurortu przyjechała, jak to niegdyś bywało, wędrowna trupa cyrkowa.  Tworzący ją artyści z łódzkiej grupy „Carnival” dostarczyli wiele uciechy, zwłaszcza najmłodszym widzom. Niektórzy z nich mogli nawet wziąć udział w niektórych pokazach i cyrkowych sztuczkach. Okazją do tego była m.in. prezentowana na scenie i poza nią niezwykle frapująca  historia rowerów. Można było też pochodzić na szczudłach. Ale największy aplauz nie tylko wśród najmłodszej, ale i starszej widowni wzbudził występy clowna z istną feerią cyrkowych i magicznych tricków. Po występach na estradzie cyrkowe animacje z udziałem dzieci i dorosłych przeniosły się na sąsiedni teren i trwały jeszcze przez kilka godzin.
Nastrojowym zwieńczeniem niedzielnego pikniku w skansenie był recital gdańskiego barda, z pochodzenia tomaszowianina – Włodka Votki.  W swoim recitalu przypomniał on, przy akompaniamencie oryginalnej lutni, popularne niegdyś ballady i romanse. Trwające długo wspólne śpiewy widowni i artysty udowodniły, że i dzisiaj mają one swoich zwolenników.  
 Tłumnie przybyli na piknik goście z zainteresowaniem oglądali także plenerową wystawę archiwalnych zdjęć pt. „Nie Zapomniana Czarniecka Góra”, specjalnie przygotowaną przez wspomniane wcześniej stowarzyszenie miłośników tej wsi. Obok prezentowali swoje dzieła uczestnicy Uniwersytetu Trzeciego Wieku z Czarnieckiej Góry. Wielu gości niedzielnego pikniku skorzystało także z możliwości obejrzenia pozostałych obiektów i ekspozycji pilickiego skansenu.