„Gran Derbi” w Rzeczycy dla Lechii

855
Po tak długiej przerwie w rozgrywkach, przed lokalnymi derbami można było zadać sobie pytanie: która z drużyn wyjdzie na boisko spragniona gry i pokaże klasę, a która będzie się snuć po boisku syta po obfitym świątecznym posiłku i padnie pokonana.
Licznie zgromadzeni kibice obu drużyn ostrzyli sobie zęby na zwycięstwo swojej drużyny. Gminna Środowiskowa Hala Sportowa w Rzeczycy pękała w szwach.
Lechia rozpoczęła mecz w składzie: Jacek Wieczorek (k), Mateusz Kowalski, Michał Makowski, Piotr Jedliński, Patryk Spychała, Bartłomiej Latocha, Dawid Kornacki, Patryk Szczepanik.
Drużyna Lechii przystąpiła od mocnego uderzenia. Set pierwszy rozpoczęła od wysokiego prowadzenia 5:0. Doskonałe przyjęcie pozwalało na wyprowadzanie akcji pierwszego tempa, a środkowy Jacek Wieczorek potężnie atakował mijając blok Caro. Lechia szybko odjechała gospodarzom na bezpieczną przewagę i po kilku kolejnych akcjach skrzydłami na tablicy widniał wynik 18:11. Przy stanie 21:13 trener Migała zdecydował się na podwójną zmianę wprowadzając rozgrywającego Adama Herbicha za Patryka Spychałę i atakującego Wiktora Musiała za Bartłomieja Latochę. Ostatecznie Lechia pewnie wygrała seta do 16.
Set drugi Lechia rozpoczęła w wyjściowym składzie. Początek okazał się bardzo wyrównany. Do stanu 4:4 trwała walka punkt za punkt. Od tej chwili, Patryk Spychała ponownie uruchomił środek i Lechia zaczęła powiększać przewagę dzięki skutecznym atakom Jacka Wieczorka i Piotra Jedlińskiego. Z drugiej strony siatki zawodnicy Caro nie kończyli ataków lub posyłali piłkę w aut. Zaczęli popełniać sporo błędów własnych. W efekcie na tablicy pojawił się wynik 17:11 dla Lechii. Należy dodać, że jak dotąd w drużynie Lechii świetnie prezentowało się przyjęcie. Michał Makowski i Mateusz Kowalski (obaj 57% pozytywnego przyjęcia) dobrze przyjmowali i skutecznie atakowali. Ten drugi szczególnie na lewym skrzydle. Gra na dwóch libero (Dawid Kornacki i Patryk Szczepanik) również przynosiła wymierne efekty. Przy stanie 18:12 trener Migała dokonał ponownie podwójnej zmiany. Na boisku pojawili się: Adam Herbich za Patryka Spychałę i Wiktor Musiał za Bartłomieja Latochę. Z kolei przy 19:13 na przyjęciu pojawił się w drużynie Lechii Kacper Turoboś za Michała Makowskiego. Drugi set zakończył Piotr Jedliński po ataku z krótkiej rozegranej „za plecy” przez Patryka Spychałę. Lechia wygrała do 17.
Seta 3 otworzył skutecznym atakiem Piotr Batura  – środkowy drużyny Rzeczycy. Gospodarze zaczęli szybko powiększać przewagę. Na 8:4 asem serwisowym popisał się były zawodnik Lechii – Szymon Knap. Dla uspokojenia sytuacji trener Migała poprosił o czas. Na niewiele się to jednak zdało, gdyż Caro konsekwentnie utrzymywało trzypunktową przewagę przez dłuższy czas. Nie pomogła również ponowna podwójna zmiana na rozegraniu i ataku w drużynie Lechii. Gra stała się nerwowa i zaczęły pojawiać się błędy własne. Lechii przytrafił się pierwszy „zastój” podczas tego pojedynku a gospodarze skrzętnie wykorzystali ten fakt by cierpliwie budować swoją przewagę punktową. Wkrótce doszło do stanu 16:11 dla Caro. Po asie serwisowym Kamila Kosza, byłego juniora Lechii, trener Migała poprosił o czas. Na tablicy 20:14. Nadzieję na dogonienie gospodarzy dał chwilowo Piotr Jedliński popisując się asem serwisowym. Gospodarze jednak szybko odpowiedzieli „zmasowanym” atakiem i grając pierwsze tempo punktowali Lechię środkiem. W konsekwencji set dla Rzeczycy wygrany do 19.

Mimo, że otwarcie seta 4 nie zapowiadało emocji, Lechia prowadziła pewnie 6:1, to jak się później okazało, to była prawdziwa gra nerwów i obie drużyny otarły się o rozegranie tie-break’a.

W drużynie Lechii świetnie funkcjonowała zagrywka. Zarówno środkowy Jacek Wieczorek, jak i atakujący Wiktor Musiał spędzili w polu zagrywki dłuższą chwilę. Obaj również skutecznie demolowali obronę Caro mocnymi atakami. Do stanu 14:6 Lechia pokazywała to, co najlepsze w siatkówce: przyjęcie, obrona, atak i zagrywka funkcjonowały na wysokim poziomie. Trener drużyny Caro musiał poprosić o czas. To posuniecie wybiło Lechię z rytmu. Mimo, ze utrzymywała nadal wysoką przewagę, to w jej poczynania zaczęła wkradać się nerwowość. Oliwy do ognia dolał Patryk Kucharski (rozgrywający Caro). Przy jego zagrywce gospodarze zaczęli odrabiać starty i pomału doganiali Lechię. Przy 18:16 trener Migała wprowadził na boisko przyjmującego Adriana Zalewskiego za Michała Makowskiego, który nabawił się urazu. Wojna nerwów trwała nadal. Obie drużyny spięły się w sobie i po obu stronach można było zobaczyć świetną grę środkiem. W drużynie Lechii brylował Jacek Wieczorek. W konsekwencji Lechia wygrała do 24.
Podsumowując, to Lechia weszła w mecz pewniej i zasłużenie wygrała 3:1. Pomimo niekorzystnego wyniku dla Caro, mecz był pełen emocji i mógł się podobać kibicom obu drużyn.