Zapraszamy na „Piłsudskiego” w ramach seansu Kultura Dostępna

762

To nie miało prawa się stać! Jest rok 1901. Józef Piłsudski „Ziuk” (Borys Szyc) po brawurowej ucieczce ze szpitala psychiatrycznego ponownie staje na czele polskiego podziemia niepodległościowego. Nieugięty na polu walki, w życiu prywatnym poddaje się namiętności, rozdarty między dwiema kobietami jego życia – żoną (Magdalena Boczarska) i kochanką (Maria Dębska). Przez zachowawczych członków Polskiej Partii Socjalistycznej uważany za terrorystę, Piłsudski wraz z najbliższymi współpracownikami nie cofnie się przed niczym – zamachami na carskich urzędników i najwyższych oficerów, szmuglowaniem bomb, zuchwałym napadem na pociąg, by osiągnąć swój cel: niepodległą Polskę.

Zbliża się rok 1914 i „Ziuk” widzi nowe szanse na osiągnięcie niemożliwego. „Piłsudski” to kino awanturnicze, płomienny romans, historia prawdziwa Marszałka, jakiej dotąd nie znano.

Seans z polskimi napisami.

Wbrew tytułowi, „Piłsudski” Michała Rosy nie miał na celu zaprezentowanie całościowego portretu naczelnika, jednej z najważniejszych i najbardziej charyzmatycznych postaci w dziejach naszego kraju, chodziło raczej o komunikatywną, niepozbawioną walorów edukacyjnych, sylwetkę Piłsudskiego z najmniej znanego okresu w biografii polityka. Cierpi na tym zamyśle być może sztuka filmowa, ale dla tysięcy uczniów szkół średnich, do których film był w dużym stopniu adresowany, film Rosy powinien być ciekawym uzupełnieniem lekcji historii.

Jeżeli w ogóle zastanawiamy się nad Piłsudskim, to pamiętamy go raczej z okresu zdobycia przez Polskę niepodległości – od 1918 roku. Wcześniejszy życiorys naczelnika nie jest dobrze znany. I właśnie o tym okresie opowiada w filmie Michał Rosa, również autor scenariusza. Akcja „Piłsudskiego” zaczyna się już w 1901 roku. Józef Piłsudski – gra go Borys Szyc – nazywany powszechnie „Ziukiem”, ucieka ze szpitala psychiatrycznego i ponownie staje na czele podziemia przygotowującego się do odzyskania przez nasz kraj niepodległości. Z jednej strony Rosa ze swoją ekipą (operator – Piotr Śliskowski, scenografia – Ryszard Melliwa, Łukasz Trzciński, kostiumy – Magdalena Biedrzycka) powiela utrwalony stereotyp w postrzeganiu postaci Piłsudskiego-polityka, również jeśli chodzi o wygląd. Brawurowy w tej roli Borys Szyc jest nieugięty, oddany sprawie, charakterologicznie bardzo mocny. Z drugiej strony, otrzymujemy niejednoznaczny portret przyszłego marszałka w wydaniu emocjonalnym, nazwałbym go „ludzkim”. Ten porywczy, męski facet, niekoniecznie radzi sobie ze sferą uczuć. Żeby przybliżyć spiżowy portret naczelnika dla młodego widza, scenarzysta i reżyser rozbudowuje nawet ponad miarę portret uczuciowy Piłsudskiego, przez całe lata rozdartego między afektem do niezgadzającej się na rozwód żony Marii (nagrodzona na festiwalu w Gdyni Magdalena Boczarska) i kochanki Aleksandry Szczerbińskiej (kolejna w tym sezonie udana rola Marii Dębskiej). Uczucia Ziuka to również zmienność narodowego, czyli ludzkiego charakteru – nieustające kłótnie, waśnie, trudności w dojściu do kompromisu. Na ekranie oglądamy na przykład reakcje konserwatywnych członków Polskiej Partii Socjalistycznej dla których Piłsudski był po prostu watażką, terrorystą. Dzisiaj, z  perspektywy czasowej, można powiedzieć, że oponenci naczelnika mieli swoje racje – jego odwaga  była także brawurą, na przykład kiedy decydował się narażać życie swoje i młodych wyznawców organizując napad na pociąg, zamachy na oficerów i urzędników carskich, albo przenosząc z miejsca na miejsce bomby (w tym akurat specjalizowały się kobiety, również Szczerbińska). Więcej było w tym brawury, niż rozsądku, ale może tylko w ten sposób udało się w efekcie wygrać ostateczną batalię i doprowadzić do spełnienia wielkiego marzenia, za które warto nawet poświęcić życie – marzenia o Polsce niepodległej.

Nie ukrywam, że przeszkadzały mi w tym filmie miejscami deklaratywne dialogi, irytowały oldskulowe plansze objaśniające działania bohaterów, bardzo tym razem zawiodła charakteryzacja (wyraźnie doklejona broda Szyca to naprawdę nieporozumienie), niemniej „Piłsudski” przekonuje wyrazistym aktorstwem, znakomitym zwłaszcza w rolach pierwszoplanowych, oraz mądrym przesłaniem o tym, że aby wygrać wielką sprawę, zawsze trzeba jednak coś ważnego poświęcić.  Warto o tym pamiętać zawsze, nie tylko na lekcjach historii. Łukasz Maciejewski