Autor: Muzeum im. Antoniego hr. Ostrowskiego
Do czasu odkrycia, że przyczyną wielu chorób są bakterie (druga połowa XIX, prace Ludwika Pasteura i Roberta Kocha), a także poznania zasad aseptyki (utrzymywanie w czystości narzędzi i pomieszczeń w których przeprowadza się zabiegi) działania medyczne były areną często tragicznych w skutkach prób i błędów. Przez stulecia korzystano ze starożytnej teorii humoralnej według której, zachwianie równowagi między czterema humorami, czyli płynami znajdującymi się w ciele – krwią, żółcią, czarna żółcią (prawdopodobnie ciemna krew żylna) i flegmą (wg. teorii humoralnej powstającą w mózgu) – prowadzi do choroby. Dlatego też podstawowymi metodami leczenia było doprowadzenie do wycieku z ciała człowieka, któregoś z płynów ustrojowych, aby zachować ich równowagę wewnątrz organizmu. Najczęściej odbywało się to przez puszczanie krwi, wywoływanie wymiotów, wypocenie, enemy (czyli lewatywy) i podawanie lekarstw przeczyszczających. Jedną z metod na wydobycie płynów z organizmu były wezykatorie czyli plastry sporządzone z kantarydyny, wywołujące pęcherze na skórze. W XIX wieku stosowano miksturę składającą się z wosku, smalcu i sproszkowanych pryszczeli lekarskich (nazwa już nam coś sugeruje). Powodowała pojawienie się pęcherzy, których zadaniem według ówczesnych lekarzy było właśnie wyciągnięcie choroby z organizmu. Lytta vesicatoria L. czyli pryszczel lekarski bądź majka lekarska to chrząszcz z rodziny oleicowatych, bohater tej migawki przyrodniczo-historycznej, który odegrał bardzo ważną rolę w historii medycyny. W ciele chrząszczy o mieniących się zielonkawo pokrywach skrzydeł stwierdzono obecność właśnie kantarydyny, trucizny, której toksyczność porównywalna jest z cyjankiem i strychniną. Spożycie dawki powyżej 1,5 grama jest śmiertelne. Chrząszcz był niegdyś masowo otrząsany z drzew, a następnie suszony. Warto zaznaczyć, że kantarydynę stosowano także jako środek mający na celu pobudzenie seksualne (np. w starożytnym Rzymie). Jednakże niewłaściwe dawkowanie często kończyło się poważnymi stanami zapalnymi w obrębie narządów układu moczowo-płciowego. Do czego pryszczelowi potrzebna jest taka trucizna? Okazuje się, że tylko u samców zachodzi produkcja kantarydyny. W czasie kopulacji przekazuje on samicy nieco trucizny. Składane przez samiczkę jajeczka pokryte są kantarydyną i zabezpieczone przed ewentualnym zjedzeniem. W trakcie badań terenowych prowadzonych w tomaszowskim Parku Miejskim natknęłam się na okaz pryszczela, który prawdopodobnie spadł z jesionu (był to chłodny, czerwcowy poranek). Zapewne żerował na liściach. Pryszczele spotkać możemy także na lilakach, klonach, topolach. Wyglądają trochę jak szmaragdowe klejnoty ze złotym połyskiem. W sytuacji zagrożenia wydzielają oleistą substancję zawierającą znaczne ilości kantarydyny. Nie należy ich dotykać. W przeciwnym razie o działaniu trucizny przekonamy się na własnej skórze – dosłownie.
Dziękuję Panu Zbigniewowi Mocarskiemu z Zespołu Nadpilicznych Parków Krajobrazowych za pomoc w oznaczeniu znalezionego pryszczela lekarskiego.