– Lotos ma bardzo mocny i wyrównany skład. To nie jest przypadek, że są w najlepszej czwórce – mówił przed tym spotkaniem Karol Kłos. Jego słowa znalazły potwierdzenie na boisku. Od początku goście postawili miejscowym bardzo trudne warunki. Żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć na kilka punktów. Podopieczni Miguela Falaski mieli wyraźne problemy, żeby wstrzelić się na zagrywce. Często piłka lądowała albo w siatce albo poza linią boczną. PGE Skra uzyskała dwupunktową przewagę dopiero po drugiej przerwie technicznej. Po skutecznym bloku Nicolasa Uriarte, który zatrzymał Murphy Troya mistrz Polski objął prowadzenie 20:18, a tuż po tym zagraniu Andrea Anastasi poprosił o czas. Po chwili Facundo Conte dołożył kolejne punkty i… tego prowadzenia gospodarze nie oddali już do końca.
W kolejnej odsłonie meczu nic się nie zmieniło. Obie drużyny prezentowały bardzo dobrą siatkówkę z lekką przewagą bełchatowian, którzy mocniej przycisnęli przed drugą przerwą techniczną. Po sprytnym zagraniu Facundo Conte gospodarze zdołali odskoczyć rywalowi na 16:13. Gdańszczanie robili co mogli, ale PGE Skra nie popełniała własnych błędów, które mogłyby kosztować utratę tego prowadzenia. Poza tym bezbłędni byli Wlazły z Contem. To nie mogło się inaczej skończyć. PGE Skra wygrała tego seta 25:21.
Na początku czwartego seta przypomniał o sobie Lisinac, który zaliczył dwa efektowne ataki. Ale to goście zeszli na pierwszą przerwę techniczną w lepszym humorach, prowadząc 8:6. Po kilku minutach ta przewaga wzrosła do czterech oczek. Gospodarze robili co mogli, ale Lotos był niemal bezbłędny w ataku. Ale im było bliżej końca tym gości zaczęli się coraz bardziej gubić. Bełchatowianie poprawili blok, a po trzech świetnych zagrywkach Wlazłego wyszli na prowadzenie 21:20. Po chwili na pole zagrywki wszedł jednak Amerykanin Troy i mówiąc kolokwialnie "pozamiatał". Trzy atomowe serwisy dały jego drużynie zwycięstwo w czwartym secie. O losach tego meczu musiał zdecydować tie-break.
W decydującej części meczu skuteczniejsi byli goście, którzy z zimną krwią wykorzystywali błędy bełchatowian. Walkę o finał PlusLigi od zwycięstwa rozpoczęli siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk.
PGE Skra Bełchatów – Lotos Trefl Gdańsk 2:3 (25:22, 30:32, 25:21, 22:25, 10:15)
PGE Skra: Uriarte, Marechal, Wrona, Wlazły, Conte, Lisinac, Tille (libero) oraz Brdjović, Włodarczyk, Muzaj, Kłos, Piechocki.
Lotos: Falaschi, Schwarz, Gawryszewski, Troy, Mika, Grzyb, Gacek (libero) oraz Ratajczak, Czunkiewicz.