LM: PGE Skra w kolejnej rundzie!

886


Pomimo pewnego zwycięstwa w pierwszym meczu przed rewanżem siatkarze PGE Skry dalecy byli od hurraoptymizmu. Wiedzieli, że czeka ich ciężkie spotkanie. Mieli rację. Od początku pierwszego seta Włosi mocno przycisnęli, jakby chcieli pokazać, że pierwszy pojedynek był tylko wypadkiem przy pracy. Goście utrzymywali niewielką przewagę przez większość pierwszego seta, ale pod koniec dali się dogonić. W Cucine dwoił się i troił Bartosz Kurek, ale to bełchatowianie byli skuteczniejsi. Podopieczni Miguela Falaski wygrali pierwszego seta minimalnie, ale najważniejsze było to, że przybliżyli się do upragnionego awansu.

Ale Włosi wcale nie zamierzali im tego ułatwiać. Druga partia zaczęła się po ich myśli i na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:4. Dużo problemów sprawiała gospodarzom zagrywka Giulio Sabbiego. W przeciwieństwie do gospodarzy, którzy w tym elemencie gry nie zachwycali. Tych błędów było coraz więcej, a Włosi są zbyt klasową drużyną, żeby ich nie wykorzystać. Ich przewaga wzrosła do 16:9. Miguel Falasca próbował coś zmienić, wpuścił na boisko Michała Winiarskiego, ale obraz gry nie uległ zmianie. Druga odsłona meczu przebiegała pod dyktando przyjezdnych. Cucine zrobiło różnicę przede wszystkim za sprawą serwisu. Podejmowali większe ryzyko i to im się opłaciło. Przy stanie 16:24 PGE Skra zerwała się do odrabiania strat, zdobyła nawet trzy punkty z kolei, ale przewaga Włochów była zbyt duża.

Kolejną partię gospodarze rozpoczęli od prowadzenia 5:2, aby po chwili przegrywać 6:7. Znów bełchatowian na polu zagrywki straszył Sabbi. Na szczęście po przerwie technicznej tym samym odwzajemnił się Mariusz Wlazły, który przypomniał o tym, że w tym elemencie gry jest szalenie groźny. Dzięki jego zagrywce PGE Skra objęła prowadzenie 11:9. Od tego momentu, przy wsparciu fantastycznej publiczności, znów grali „swoją” siatkówkę. A przede wszystkim zafunkcjonował serwis, który w trzecim secie wyglądał o niebo lepiej. Punktowe zagrywki kolejno zaliczali Nicolas Marechal i Srećko Lisinac. Na drugiej przerwie technicznej bełchatowianie prowadzili 16:12. Przy stanie 19:16 Włosi zaliczyli asa serwisowego i na boisku znów zrobiło się nerwowo. Ale tylko przez chwilę. Dzięki świetnemu, technicznemu zagraniu Facundo Conte bełchatowianie odzyskali trzypunktowe prowadzenie i nie oddali go już do końca seta. Tym samym bełchatowianie, jeszcze przed końcem meczu,  zapewnili sobie awans  do kolejnej rundy Ligi Mistrzów!
Plan został wykonany, więc w kolejnej odsłonie meczu Miguel Falasca dał odpocząć kilku swoim podstawowym zawodnikom. Decyzja jak najbardziej słuszna, gdyż za dwa dni PGE Skrę czeka kolejny ciężki mecz – z Asseco Resovią Rzeszów. Pomimo, że bełchatowianie grali w mocno przemeblowanym składzie wciąż nadawali ton wydarzeniom na boisku. Z gości wyraźnie uszło powietrze i nie grali już z takim zacięciem jak wcześniej. Mistrz Polski wygrał również w czwartym secie i podtrzymał świetną passę zwycięstw!


PGE Skra Bełchatów – Cucine Lube Treia 3:1 (25:16, 19:25, 25:22, 25:21)

PGE Skra: Uriarte, Marechal, Lisinac, Wlazły, Conte, Kłos, Tille (libero) oraz Winiarski, Wrona, Włodarczyk, Brdjović, Piechocki.
Cucine: Baranowicz, Sabbi, Podrascanin, Parodi, Kurek, Stanković, Henno (libero) oraz Paparoni, Kovar, Fei.. Był w przeszłości notowany.

Źródło: www.skra.pl