Czyja to wina?

696

Nad tym, że takie zachowanie
jest jak najbardziej godne potępienia i krytyki, nie ma co dyskutować. Ale zanim
dorośli wytoczą przeciwko młodzieży „armaty”, może warto byłoby zastanowić się
nad przyczynami młodzieżowych patologii?  

Po pierwsze, należy pamiętać o
tym, że każde pokolenie, zostało wychowane przez poprzedników. To przecież
rodzice mają decydujący wpływ, jakim człowiekiem jest ich pociecha. To oni,
poprzez dobry przykład kształtują osobowość swojego dziecka. I to od nich w
najwyższym stopniu zależy, kto z tego dziecka wyrośnie.  

Niestety, coraz częściej
opiekunowie zaniedbują swoje obowiązki i dzieci wychowuje „ulica” i grupy
rówieśników. To przeważnie nie wychodzi im na dobre.  

Po drugie, trzeba zastanowić
się, jakie warunki rozwoju ma dzisiaj młody człowiek? Nie chodzi tu o
wykształcenie, lecz raczej o sposoby spędzania wolnego czasu. Co oferuje się
młodzieży w ramach kształcącej rozrywki i rozwijających zainteresowań? Właściwie
nic. Organizowane są wprawdzie różnego rodzaju kursy, szkolenia, zajęcia
dodatkowe, ale czy spełniają one oczekiwania młodych ludzi?  

Szkoda, że także mało jest
miejsc, gdzie młodzież mogłaby się spotkać, porozmawiać i potańczyć, bez
alkoholu i innych używek. 

Po trzecie, starsi powinni
pomyśleć również o swoim zachowaniu. Czy stanowią dla młodych dobry przykład? Co
robią, by powstrzymać młodych przed agresją, nieuczciwością, aktami przemocy?
Czy nie jest tak, że potrafią tylko narzekać i pomstować na nich?  

Nie chcę udowadniać, że młodzi
ludzie to grzeczne „owieczki” i cała wina za ich zachowanie leży po stronie
starszych. Po prostu wypowiadając się na ten temat, należy popatrzeć na sprawę z
tej drugiej strony. Wtedy może znajdziemy odpowiedź na pytanie, co zrobić, żeby
zmienić otaczający nas świat na lepszy i bardziej ludzki.